sobota, 16 stycznia 2016

10. Nie chcę cię ranić.

Hej kochani!
Wiem, że długo mnie nie było i teraz nadal chwilę mnie nie będzie. Zbliża się sesja i trzeba się przygotować.
_ _ _

[*]

"- Spójrz... na... mnie - wyszeptał. Zielone oczy odnalazły czarne oczy, ale po chwili coś w tych czarnych oczach zanikło, stały się nieruchome, puste i martwe." 
_______________________________________________


Wróciła do mieszkania. Była na siebie zła. Co ją podkusiło, żeby się zgadzać na kolację z Malfoy’em. Przecież ona go nienawidziła. Powinna go wywalić z mieszkania zaraz, gdy tylko go tu zobaczyła, a tymczasem tolerowała jego obecność, a teraz jeszcze zgodziła się na randkę z nim. Nie! To nie miała być żadna randka. Pójdzie tam i w kilku prostych słowach wyjaśni mu, że ma dać jej spokój.
Zaparzyła herbatę. Musiała się trochę uspokoić, a nic nie mogło zastąpić gorącej herbaty i kilku książek. No może kieliszek wina, ale nie miała na to ochoty.
Rozległo się pukanie do drzwi. No jasne. Pewnie informacja o spotkaniu z Malfoy’em już dotarła do Harry’ego i teraz będzie awantura. Z miną skazańca poczłapała otworzyć drzwi, które nie tak dawno zamykała. Chyba nie jest jej dana chwila spokoju.
- Wejdź. – Powiedziała, widząc swojego przyjaciela. – No chyba, że zamierzasz robić aferę, to cześć.
- O co miałbym ci robić awantury? Ja tylko wpadłem zapytać, jak się czujesz w pierwszym dniu na nowym stanowisku.
- A jak mam się czuć? – Zapytała, przepuszczając go w drzwiach. – Mam cały dzień wolny, więc jeszcze to chyba do mnie nie dotarło. Odebrałam tylko swoje rzeczy.
- Nie masz żadnych pytań?
- Właściwie to chyba wszystko wiem.
- A jak rodzice?
- Powinnam ci podziękować, Harry. Sama miałam się tym zająć, a tymczasem ty znajdujesz pracę mojemu ojcu. Jestem wyrodną córką.
- Skąd. Ostatnio miałaś dużo na głowie. Chciałem ci jakoś pomóc.
- Dziękuję. To miłe.
- Cieszę się, ze to doceniasz.
- Chcesz herbaty, kawy, czegoś mocniejszego?
- Masz kremowe piwo?
- Tak.
- To poproszę.
Przyniosła mu piwo i kufel. Z uwagą przelewał swój ulubiony napój.
- Dlaczego uznałaś, że przyszedłem z awanturą?
- To Lisa nic ci nie mówiła.
- Nie widziałem się z nią dzisiaj.
Właściwie to Harry nie miał kiedy się z nią zobaczyć. Lisa pracowała, a chwilę wolnego czasu spędziła z Hermioną. I oczywiście przez całą godzinę męczyła ją na temat tego, jaki to Draco jest przystojny i miły. Kazała jej się właściwie zachowywać na randce. Miona już nie miała sił zaprzeczać, że to nie randka.
Zastanawiała się, czy powiedzieć o tym Wybrańcowi, ale ten pewnie się wścieknie i skończą kłótnią. Kobieta miała czasami tego dosyć. Zachowywał się zdecydowanie zbyt zaborczo jak na przyjaciela. Chciała go uświadomić, ale póki co nie miała na to siły. W jej życiu zdecydowanie się za dużo działo. Dlaczego nie mogła mieć spokojnego życia? Tyle czasu je planowała i nic się nie zgadzało. W planach miała już męża i gromadkę dzieci, a w rzeczywistości chyba skończy jako stara panna. Chyba była zbyt wybredna, ale to nie jej wina, że chciała przeżyć miłość życia. Chciała kochać, a nie wychodzić za mąż z samotności.
- Dlaczego tak zamilkłaś?
- Chyba jestem po prostu zmęczona.
- To się połóż.
- Nie o to mi chodzi. Po prostu za dużo się wydarzyło. Chciałabym mieć chociaż kilka dni, w których nic się nie wydarzy.
- Rozumiem. Nie miałaś spokoju od pierwszego dnia w Hogwarcie.
- Nawet szybciej.
- To znaczy?
- Całe życie byłam inna niż dzieci sąsiadów. Każdy bał się ze mną zadawać, bo wokół mnie zawsze działy się dziwne rzeczy. Dzieciaki chowały się na mój widok. Dopiero, kiedy zrozumiałam, że jestem czarownicą, udało mi się to wszystko ukrywać. Zaprzyjaźniłam się nawet z kilkoma osobami, ale nadal byłam inna.
- Przynajmniej miałaś rodziców, którzy cię kochali i nadal kochają.
- Wybacz. Nie powinnam się tak nad sobą użalać.
- Będzie dobrze. – Przytulił ją, ale szybko się odsunęła. Istniała między nimi niewidzialna granica, a Hermiona nie chciała jej przekroczyć. Harry ją kochał jak kobietę, a ona kochała go jak brata. Dlaczego Harry musiał się zakochać akurat w niej? Gdyby zakochał się w Lisie, ona by była zachwycona i bez wahania przyjęłaby go pod swoje skrzydła.
- Musimy pogadać. – Zdecydowała.
- O czym?
- O naszej przyjaźni.
- Co z nią jest nie tak?
- Mam wrażenie, że sobie z tym nie radzisz. Harry, jesteś moim najlepszym przyjacielem, ale nic więcej do ciebie nie czuję. Nie chcę cię ranić.
- Rozumiem. Nie musisz się za to obwiniać. To moja decyzja.
- Ale nie czuję się z tym komfortowo. Nie wiem, na ile mogę sobie pozwolić, żebyś nie zrozumiał czegoś jako aluzji do czegoś więcej. Chciałabym się z tobą przyjaźnić tak samo, jak wtedy w Hogwarcie zanim pokonaliśmy Voldermorta. A ty w dodatku czasami zachowujesz się tak, jakbyś był moim chłopakiem. Uważam, że najlepiej będzie, jak przestaniemy się widywać. Może w końcu będziesz mógł ułożyć sobie życie.
- Przepraszam, że dałem ci się tak we znaki. Nie chciałem. Teraz, jak tak nad tym myślę, to masz rację. Powinienem odetchnąć trochę. Nie wiem tylko, czy dam radę o tobie zapomnieć.
- Nie wiem, co mam ci na to dopowiedzieć.
- Chyba już pójdę. Przemyślę to wszystko. Mógłbym cię przekonywać, że przestanę cię kochać i będę idealnym przyjacielem, ale to pewnie minie się z prawdą. Czy to jednak oznacza, że będziemy się traktować jak obcy ludzie? Po tych wszystkich latach?
- Nie. Po prostu nie będziemy się tak często widywać. Nie chcę walczyć z tobą o przyjaźń.
- W takim razie… cześć?
- Cześć.
Wyszedł, a ona się rozpłakała. Czuła się okropnie z tym wszystkim. Czy właśnie straciła przyjaciela? Miała jeszcze Blaisa, ale to z Harrym przyjaźniła się tyle lat. To z Harrym przeżyła tyle przygód i to on ją pocieszał, kiedy miała gorszy dzień. To Harry był obecny każdego dnia. Jak łatwo wszystko zniszczyć miłością. Wystarczy, że jedna osoba poczuje coś więcej i od razu wszystko się wali.
Powoli wstała i zaczęła się szykować do wyjścia. Nie miała na to najmniejszej ochoty, ale chciała już to mieć z głowy.
Ubrała dżinsy i ulubioną koszulę w kratę. Nie miała ochoty się stroić dla kogoś, komu chciała powiedzieć, żeby wynosił się z jej życia. Rozczesała włosy i poprawiła makijaż.
Wyszła prosto w mroźne powietrze. Schowała twarz w szaliku i ruszyła przed siebie. Tylko Malfoy mógł wpaść na spotkanie przy takim zimnie. Przedzierała się przez nieodśnieżony chodnik. Rano tego śniegu nie było, ale w ciągu chwili potrafiło napadać po kolana. Pamiętała, jak w Hogwarcie wstawała przed innymi, siadała na parapecie i wpatrywała się w płatki śniegu lawirujące w powietrzu, by opaść gdzieś na terenach zamku. To była taka jej chwila samotności i czas, kiedy nie myślała o niczym.

*-*-*

Był cały w skowronkach, kiedy dostał wiadomość od Hermiony, że jednak się spotkają. Nie powinien się tak cieszyć, ale nic nie mógł na to poradzić. Wpływ na jego nastrój miała też Lisa i nowa praca. Blondynka była bardzo miła i gadatliwa. Zanim się zorientowała, opowiedziała mu całą historię ze swojego życia i o tym, jak poznała Hermioną. Mówiła, że są najlepszymi przyjaciółkami. Dowiedział się też, że jest zainteresowana Harrym, ale nie zwraca na nią uwagi, bo woli Hermionę, która z kolei nie chce nic oprócz przyjaźni. Na wiadomość, że Granger nie ma żadnego faceta, zrobiło mu się lepiej. Jednak, żeby nie było tak kolorowo, przyjaciółka Hermiony wierciła mu dziurę w brzuchu. Chciała wiedzieć, jakie są jego zamiary co do byłej Gryfonki. Nie miał ochoty odpowiadać na to pytanie. On sam nie wiedział jeszcze, jak to wszystko się potoczy. Chciał ją odzyskać, ale wiedział, że to nie będzie łatwe.
- Wybierasz się gdzieś? – Zapytał Zabini, widząc, że kumpel ubrał najlepszą ze swoich koszul.
- Może.
- Jak ma na imię?
- Nieważne.
- Później mi powiesz. Tylko pamiętaj. Dziewczyny lubią kwiaty.
- To nie jest randka.
- Jasne. Jakby to nie była randka, to byś się nie stroił jak na jakieś wesele.
- Daj już spokój.
- A jak było w pracy?
- Czy ty jesteś moją żoną, Blaise?
- Ciekawość.
- Jasne. Pewnie umówiłeś się z Lisą.
- Znasz ją?
- Stary, próbuję ją zbajerować już jakiś czas, a ty przychodzisz do pracy i już? I gdzie tu sprawiedliwość.
- Nie umówiłem się z Lisą, jeśli to cię uspokoi.
- Nie uspokoiło. Nadal nie wiem, z kim się spotykasz.
- Zazdrosny jesteś, czy jak? Zachowujesz się jak jakaś kwoka. Wypytujesz, jakbyś był moją żoną. Może Granger miała rację, że jesteś innej orientacji.
- Zaliczyłem więcej panienek niż ty. To raczej ciebie bym o to podejrzewał.
Blaise zniknął tak szybko, jak się pojawił. Chciał uniknąć kolejnych oskarżeń. Martwił się o kumpla. Pamiętał go przed Azkabanem. Już wtedy zrezygnował ze wszystkich panienek, bo zaczęło mu zależeć na Hermionie. Myślał, że po odsiadce mu przejdzie, ale najwidoczniej było coraz gorzej. Musiał się zejść z Hermioną, albo o niej zapomnieć. Jeszcze by zrobił coś głupiego. Dlaczego Carrow uwziął się na nich aż tak? Czy można usunąć uczucie, zmieniając pamięć?
Draco bał się tego spotkania, ale już nie mógł się wycofać. Nie wiedział, jak się zachować, kiedy ją zobaczy. On pamiętał wszystko, ona nie. Mógł wtedy zostać, a nie zostawiać ją samą w Hogwarcie. Nic by się nie stało. Może Carrow wróciłby do Azkabanu, a oni byliby szczęśliwi. Wiedział, że takie myśli nie mają sensu. Nie cofnie czasu. Już było za późno. Nawet zmieniacz czasu by tu nie pomógł. O ile w ogóle jeszcze jakiś istnieje, bo po wojnie z Voldermotem zniszczono chyba wszystkie.
Widział ją już daleka. Podszedł do niej i chciał jej pomóc, ale okazało się, że sam potrzebował pomocy. Kilka centymetrów od niej poślizgnął się na lodzie i wylądował na tyłku. Minę musiał mieć dziwną, bo wybuchła śmiechem.
- Nie chciałam iść na to spotkanie, ale warto było dla takiego widoku. – Powiedziała w końcu, gdy przestała się śmiać.
- Cieszę się, że cię rozbawiłem.
- Może jednak nie będzie tak źle. To gdzie idziemy?
- Tam. – Wskazał na restaurację po drugiej stronie.
- Chyba nie jestem odpowiednio ubrana.
- Daj spokój.
Usiedli przy odosobnionym stoliku, skąd mogli obserwować wszystkich gości.
- Co słychać? – Zapytał, gdy nic innego nie przyszło mu do głowy.
- Zaproponowałeś kolację, bo chciałeś porozmawiać. Słucham.
- Może najpierw coś zamówimy?
- Niech ci będzie.
Widział, że chciała jak najszybciej wyjść. Zupełnie, jakby nie wywalił się dopiero przed nią w bardzo popisowy sposób.
Zamówiła jakąś sałatkę. Właściwie, to wzięła pierwsze danie z brzegu. Wiedziała, ze i tak tego nie zje. Zamierzała powiedzieć tylko kilka „miłych” zdań i wyjść, zanim ktokolwiek się zorientuje, że tu w ogóle była.
- Słucham. – Powtórzyła, kiedy kelner odszedł z zamówieniem.
- Chciałbym cię jeszcze raz przeprosić za wszystko. – Nie wiedział, co dalej. Nie potrafił z nią rozmawiać, kiedy ona traktowała go w tak chłodny sposób. Wbrew wszystkiemu spodziewał się, że będzie chociaż udawać miłą.
- Powiedziałam, ze przyjmuję przeprosiny. Jeśli tylko tyle masz do powiedzenia, to już pójdę. – Zaczęła się podnosić, ale coś w jego wzroku sprawiło, że zrezygnowała z ucieczki.
- Chciałbym się częściej z tobą widywać. Jako przyjaciele.
- Niezła komedia. Najpierw tracę przyjaciela, potem mam zyskać następnego. Uważasz, że po latach takiego traktowania, jakie mi zafundowałeś, torturach twojej ciotki i twojej służbie dla Voldemorta będziemy się tak po prostu przyjaźnić?
- Nie. Ale myślę, że stopniowo mogłoby się udać.
- Czego ty tak właściwie chcesz? Przyjaciół masz pewnie mnóstwo, więc dlaczego tak uparcie próbujesz się zbliżyć do mnie?
Powiedzieć prawdę? Skłamać? Ale gdyby chciał skłamać, to co miał powiedzieć?
- Jesteś przyjaciółką Zabiniego, a ja jego przyjacielem, więc będziemy się pewnie częściej spotykać w trójkę. Pomyślałem, że dobrze by było się nie kłócić.
- Już miałam dwóch przyjaciół. I to nie skończyło się dobrze. Nie zamierzam znowu się w to bawić.
- Ale co bawić?
- Najpierw się przyjaźnicie, a potem wyskakujecie z wielką miłością po grób i nie potraficie zrozumieć, że to nie wyjdzie.
Miała rację. On właśnie to próbował zrobić. Miał nadzieję, że po jakimś czasie przypomni sobie wszystko.
- I jeszcze jedno. Przestań wchodzić w moje sny.
- O czym ty mówisz?
- Nie kłam. Wiem, że istnieje eliksir, który pozwoli na dostanie się w sen wybranej osoby. Nie mam ochoty cię widywać w moich snach.
- Nie kontroluję twoich snów.
- Tak? To jakim cudem jesteś w moim prywatnym miejscu na wyspie? – Zamilkła, kiedy zdała sobie sprawę, że powiedziała za dużo. Co się z nią działo? Dlaczego mówi mu to wszystko? Powinna wyjść i to w tej chwili. Zanim zrobi coś głupiego.
- Wracają wspomnienia. – Powiedział to do siebie, ale ona usłyszała.
- No nie. Ty też? Najpierw Blaise, a teraz ty.
- A nie przyszło ci do głowy, skąd się przyjaźnicie z Blaisem?
- Przyjaźnimy się od ostatniego roku w Hogwarcie.
- Właśnie. A dlaczego?
- Uratował mnie.
Musi wyjść. Musi uciec przed jego pytaniami.
Wstała. Pobiegł za nią. Powinien pozwolić jej na to. On też musiał poukładać myśli, ale też powinien jej to wszystko wyjaśnić. Po drodze zabrał jej płaszcz. Widział jej wahanie, kiedy się odwróciła w jego kierunku. Podał jej okrycie.
- Hermiona, przepraszam. Nie powinienem tak pytać. Jest mi przykro, że cię skrzywdziłem i chciałbym to wszystko naprawić. Wiem, że już jest za późno, ale chciałem spróbować. Nie musisz się na to zgadzać. Proszę cię tylko o jedną szansę.
- Jaką mam pewność, że nie chcesz mnie skrzywdzić?
- Będziesz musiała mi zaufać.
- Ja…
- Nic nie mów. Odprowadzę cię do domu, a potem dam ci czas na przemyślenie. Zgoda?

- Chyba tak.

4 komentarze:

  1. Hmm...żyjesz jak się cieszę... ale cierpliwość popłaca, stęskniłam się za tym opowiadaniem... i nie dręcz ich za mocno :) Zdawaj szybko egzaminki i wracaj do naszej parki.
    pozdrawiam gorąco A......

    OdpowiedzUsuń
  2. Słuchaj , dzisiaj znalazłam twojego bloga , przeczytałam do końca i stwierdzam.....że jest ZAJEBISTY ! Kobieto ,to najlepszy ff jaki czytałam! (czytałam wieeeeele) Wszystko w nim jest świetne! Dodawaj rozdział jak najszybciej ,bo uschnę !

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award więcej informacji w linku
    http://na-rozstaju-dusz.blogspot.com/
    pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej! Znalazłam tego bloga przypadkowo. Rozdział wyszedł Ci naprawdę fajnie. :) Jak doszłam do rozmowy Draco i Blaise'a to wyobraziłam ich sobie razem xD. Dobrze, że Hermiona jest twarda i nie daje się Dracze. O to chodzi! Szkoda mi Harry'ego. :( Kiedy kolejny rozdział? :* Pozdrawiam, weny i zapraszam do mnie! ;**
    http://dramione-beginning-and-the-end.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń