wtorek, 18 sierpnia 2015

Miniaturka: Romeo i Julia


Kolejna miniaturka spod mojego pióra. Troszkę na wesoło. Mam nadzieję, że Wam się spodoba :D
Zastosowałam się do rad Wesołego Kostka.
Dzięki Ci za to :)

CZYTAM = KOMENTUJĘ

Wasza Carrie

________________________________________________________


- A co, jeśli się nie zgodzą?
- Nie mają wyjścia.
- Pozabijają się.
- A może to jeden ze sposobów, żeby raz na zawsze zakończyć kłótnię wrogich domów.
McGonagall popatrzyła się na dyrektora Hogwartu, jakby spadł z księżyca czy coś. Jego pomysł był całkowicie niedorzeczny, ale co ona mogła poradzić? Powinna już się przyzwyczaić do dziwnych pomysłów Albusa.

* * *

Nic nie zapowiadało takiej katastrofy. Jak co dzień wstała, szybki prysznic, dobranie garderoby pod szkolną szatę, Wielka Sala, śniadanie, zajęcia. Z niecierpliwością oczekiwała na kolację. Dzisiejszy dzień był dość ciężki. Szósty rok w Hogwarcie, a Snape nie dawał za wygraną i korzystał z każdej okazji, żeby odjąć punkty Gryffindorowi. Gdyby nie to, że zależało jej na pracy uzdrowiciela, to już dawno by odpuściła. Zdecydowanie wolała Numerologię. No i co najważniejsze: tam nie było Malfoy'a. Widocznie przedmioty, gdzie nie jest pupilkiem wykładowcy, są dla niego za trudne.
- Za dziesięć minut w Pokoju Wspólnym. - Rzuciła do przyjaciół i pobiegła zostawić książki. Z ulgą zrzuciła ciężką torbę z ramienia na łóżko. Przysiadła na jego końcu i zabrała się za rozczesywanie włosów. Ostatnio bardziej o nie dbała. Nie lubiła tej szopy, którą miała przez tyle lat. Przez ostatnie wakacje uznała, że nauka jest najważniejsza, ale wyglądać też jakoś trzeba. W końcu była dziewczyną. Poza tym podobał jej się Ron i chciała zwrócić na niego swoją uwagę. Miała nadzieję, że Harry się nie myli i Ron też do niej coś czuje. Spojrzała w lusterko, zadowolona z tego, jak włosy opadały jej miękkimi falami na ramiona. Szybko poprawiła jeszcze makijaż i zeszła do salony Gryfonów.
- W końcu. Ile można na ciebie czekać. Mieliśmy już wychodzić. - Marudził Ron.
- Nic ci się nie stało przez te kilka minut czekania.
- No nie wiem. Mój żołądek myśli inaczej.
- Czy ty myślisz tylko brzuchem?
Harry zaśmiał się, słuchając ich wymiany zdań. Zastanawiał się, dlaczego tak często się ostatnio sprzeczają. Przecież osoby, które czują do siebie miętę, przeważnie są dla siebie milutcy. Potter stwierdził, że mimo wszystko nie wytrzymałby z ich słodką wersją, ale słysząc coraz bardziej podnoszący się ton ich głosu, postanowił to przerwać, zanim się pokłócą o głupotę.
- Ron, myślałem, że jesteś głodny, a tymczasem stoicie tu i próbujecie się kłócić, a tam kolacja stygnie.
- Kto się kłóci? My?
- Absolutnie. - Dodała Hermiona, zarzucając włosami i zmierzając już w stronę portretu.
Harry tylko pokręcił głową i wyszedł za nimi.
Przy stole Hermiona jak zwykle zwracała uwagę Ronowi na to, jak się zachowuje. Rudzielec z kolei totalnie to ignorował i napychał sobie w usta całe garście jedzenia.
- Proszę o uwagę. - Powiedział dyrektor, kiedy wszyscy się już najedli. W Wielkiej Sali momentalnie zapanowała cisza. - Chciałbym, aby po kolacji uczniowie szóstego i siódmego roku zostali chwilę dłużej. Muszę z wami porozmawiać. Reszta jest wolna.
- Jak myślicie, o co chodzi? - Zapytał Harry.
- A bo ja wiem. Może chodzi o egzaminy. - Odpowiedział Weasley.
Patrzyli, jak młodsi wychodzą z sali, oglądając się na tych, co zostali. Pewnie byli jeszcze bardziej ciekawi niż oni.
- Podejdźcie bliżej. Nie ma sensu nadwyrężać głosu. - Albus Dumbledore uśmiechnął się do nich. - Pewnie wszyscy się zastanawiacie, co od was chcę. Nieprawdaż? Otóż za trzy miesiące będziemy gościć autora najlepszych dramatów na całym świecie. Chciałbym, żebyście do tej pory opanowali sztukę Szekspira. Co powiecie na "Romeo i Julię"? Czy ktoś może o niej słyszał? To mugolskie dzieło, ale równie dobrze znane w naszym świecie.
Ręka Hermiony momentalnie wystrzeliła w górę.
- Chodzi o parę, która zakochuje się w sobie od pierwszego wejrzenia, ale są z dwóch wrogich rodzin i nie mogą przez to być szczęśliwi. Ich rodziny doprowadzają młodych kochanków do śmierci.
- Bardzo dobrze, panno Granger.
- Granger pewnie marzy o głównej roli. - Zaśmiał się szyderczo Malfoy, który nigdy nie unikał okazji, żeby dociąć Gryfonce.
- Nie twoja sprawa, Malfoy.
- Jesteś kujonem. Nie masz prawa nic wiedzieć o miłości.
- A ty jesteś nadętym dupkiem. U ciebie miłość oznacza kilka panienek jednocześnie.
McGonnagal wymieniła spojrzenie z dyrektorem.
- Dosyć. - Powiedziała swoim surowym głosem. - Skoro aż tak się wyrywacie, to proszę bardzo. Panna Granger zagra Julię, a rolę Romea dostaje pan Malfoy.
- CO?! - Krzyknęli jednocześnie.
- Ja nie będę z nią grać.
- Niech ktoś inny będzie Julią.
- Ona jest do niczego.
- On zniszczy całe przedstawienie.
- Cisza.
Obydwoje umilkli i wpatrywali się w profesorkę z nadzieją w oczach.
- Będziecie grali głównych bohaterów. Dobrze się przygotujcie. I przykro mi, ale musicie się pogodzić, skoro macie tak często przebywać w swoim towarzystwie.
Dyrektor wziął się za rozdzielanie pozostałych ról. Harry miał zagrać Parysa, a Ron... Ron nie dostał żadnej roli, z czego był wyraźnie zadowolony. Nie lubił być w centrum uwagi.

* * *

- Malfoy, skup się. Nie mam całego dnia.
- Chyba kpisz, że ja to wypowiem. - Wziął głęboki wdech. - Ale tu jest, że potem mam cię całować. Oni chcą mnie zabić?
- Boisz się, że będziesz cuchnąć szlamem?
- Nie. Ja po prostu jestem za młody, żeby umierać.
To ją rozbawiło, chociaż sama nie wiedziała, dlaczego. Rozumiała też, przez co on musi przechodzić. Jej samej z trudem przychodziło wymawianie kwestii. Wyobrażała sobie, że przed nią stoi ktoś inny, ale niewiele to dawało.
- Myślisz, że mi leży całowanie ciebie? Otóż nie.
- Kłamiesz. Kto by nie chciał mnie pocałować?
- Jesteś podłym, chamskim, popieprzonym całkowicie dupkiem. Nie mam ochoty słuchać o tobie więcej niż to konieczne. Więc może się w końcu skupisz i ku największej uldze będziemy mogli wrócić do siebie.
- Jaka jesteś wyszczekana. Kto by pomyślał.
- Zamknij się w końcu i powiedz tą kwestię.
- To mam się zamknąć czy mówić?
- Malfoy!
- No dobra, dobra. Jeśli dłoń moja, co tę świętość trzyma... Ale nie będę cię całował.
- Będziemy udawać. Tylko skończmy wreszcie to. Nie jesteśmy nawet przy początku.
- Ratujesz mi życie, Granger.
- Jasne. A teraz już skończ kwestię.

* * *

- Na brodę Merlina. Granger! Malfoy! Jesteście kochankami! Zachowujcie się jak oni, a nie jak marni aktorzy, którzy połknęli kij od miotły.
McGonnagal była coraz bardziej pewna, że to nie wypali. Może powinna się postarać o jakieś zastępstwo? Hermiona się starała. To było widać. Ale nie potrafiła na niego patrzeć dłużej niż kilka sekund. Nie potrafili okiełznać tej złości do siebie. Znacznie lepiej by się nadawali do ról wrogów a nie kochanków. Tylko, że Albus postanowił inaczej. Dobrze, że dali jej pretekst. Inaczej pewnie by nie mogła tak dobrowolnie powierzyć im takiego zadania.
- Pani profesor, ja nigdy nie będę kochankiem Granger. Nie upadłem na głowę.
- I tak bym cię nie chciała.
Opiekunka Gryffindoru i tego godnego pożałowania przedstawienie miała już dosyć Hermiony i Draco. Oni byli nie do wytrzymania. Połowę prób, które trwały już od półtora miesiąca, przerywali nagłymi kłótniami. Jeśli tak ma wyglądać przedstawienie, to ona się wycofuje.
- Granger i Malfoy, szlaban. Macie się zgłosić po próbie do mojego gabinetu. - Chyba znalazła sposób, jak ich pogodzić.

Przyszli razem, nie odzywając się do siebie przez całą drogę. Nie mieli już ochoty na kłótnie. Chcieli odbyć swoją karę, pójść spać, a jutro zacząć od nowa się nienawidzić.
- Jesteście. Siadajcie.
Przed nimi znajdowały się dwa pergaminy i dwa pióra. Mieli coś przepisywać. To zawsze było lepsze niż jakieś sprzątanie czy coś.
- Co mamy robić?
- Napiszecie list. Macie w nim uwzględnić, dlaczego tak nie lubicie drugiej osoby. Tylko piszcie prawdę. Te pióra i tak wykryją kłamstwo.
- Ja nawet pijany nie będę się z niczego zwierzał.
- Nie masz wyjścia.
Hermiona niemal od razu zabrała się za pisanie. Pióro dosłownie kierowało jej ręką i słowa pojawiały się, zanim ona zdążyła pomyśleć. Próbowała kłamać, ale wtedy ono zatrzymywało się i nie dało się ruszyć. Draco też pisał, ale wolniej od niej.
- A teraz podajcie swoje listy drugiej osobie. Niech każdy z was je przeczyta.
- To nie fair! - Krzyknęli oboje.
- To ja je wezmę i zapieczętuję, a wy spróbujecie ze sobą porozmawiać. Jeśli wywiążecie się z tego, ja spalę wasze wypociny.
- To jest szantaż! - Malfoy nie dawał za wygraną.
- A jeśli ona miała rację? - Zapytała Hermiona, kiedy już wychodzili.
- Mam to gdzieś. Nie pchałem się do tej roli. Mogła mnie nie wyznaczać, to by miała spokój.
- Ale jesteś wyznaczony. Spróbujmy się nie kłócić do przedstawienia. Po wszystkim dalej będziemy wrogami, a oni dadzą nam spokój.
- Granger, jesteś genialna!
- Ty serio?
- Nie.

Rozeszli się już w bardziej pokojowym nastawieniem. Powiedzieli sobie nawet dobranoc. Powtarzali to jeszcze przez tydzień, a potem wydarzyło się coś nieprawdopodobnego. Draco Malfoy i Hermiona Granger zaczęli ze sobą rozmawiać! Z początku ograniczało się to do podstawowego "co tam słychać?", ale z czasem zaczęli plotkować na temat gry innych uczniów, obgadywali życie nauczycieli. Byli zaskoczeni, jak łatwo jest im się nie kłócić i nie wyzywać od najgorszych. Największym problemem był Wiewiór, który po prostu nie mógł zrozumieć, dlaczego jego najlepsza przyjaciółka rozmawia z wrogiem.
W trakcie prób nie byli już tak oschli. Starali się odegrać zakochanych najlepiej, jak potrafili. Czasami przychodziły im do głowy dziwne myśli, ale odsuwali je od siebie, wmawiając sobie, że to wpływ przedstawienia i uczucie jest udawane. Poza tym, co by powiedzieli inni? Nie, nie, nie. To na pewno wina udawania zakochanych, a oni się sobie nie podobają. I chociaż coraz częściej starali się być blisko siebie, to żadne z nich nie mogło się odważyć na ten pierwszy krok.
W końcu nadszedł wielki dzień i rzekomo najlepszy autor dramatów zajął swoje miejsce na widowni. Kimkolwiek był i jakkolwiek się nazywał, ich obchodziło jedynie to, żeby dobrze zagrać i mieć to już z głowy.
- Połamania nóg, Granger.
- Wzajemnie, Malfoy.
- Dzisiaj koniec naszej umowy.
- Wiem.
Z niewiadomej przyczyny było jej przykro. Przez ten czas zdążyła się przyzwyczaić do utarczek słownych z blondynem. Wypełniał jej dzień, kiedy Harry i Ron byli zajęci nauką. Dopiero teraz sobie uświadomiła, że Ślizgon po prostu jej się podoba. A może i była zakochana?
Odegrali swoje role bezbłędnie. Stroje były w każdym calu doskonale dopasowane, dekoracje wyglądały jak prawdziwe. Widownia nawet się nie zorientowała, że każdy pocałunek jest udawany i ich usta nawet się nie stykały, choć tego chcieli. Jednak każde z nich mówiło sobie, że to nie jest prawdziwe uczucie. A nawet jeśli, to ta druga strona tego nie chce.
Wyszli się ukłonić i zostali powitani owacjami na stojąco. Chyba nie było osoby, której przedstawienie się nie spodobało. Tu i ówdzie była jakaś dziewczyna, która z zazdrością wpatrywała się w Hermionę i Malfoy'a. Przy burzy oklasków zeszli ze sceny.
- Czyli... Ten... No... Do widzenia, Granger.
- Pa, arystokratyczny dupku.
- Jak mnie nazwałaś?
- Koniec naszego układu. Pamiętasz?
- A, tak. Czyli spadaj, Granger. - I zanim zdążyła zareagować, już czuła jego usta na swoich wargach. Całował ją delikatnie i dał możliwość do ucieczki, ale ona nie chciała uciekać. Z zapałem oddawała mu pocałunki. Nie zważali na zdziwione miny dookoła siebie.

5 komentarzy:

  1. Anonimowy18/8/15

    Ooo super ;) nie ma sprawy ;)
    Zachowanie Rona i Hermiony super xD Takie przeciwieństwa jakby się zawsze przyciągają :D
    Hahahaha xDDD padłam normalnie , buzia mi się uśmiechnęła do monitora xDDDD Herma to Julia, a Draco Romeo xD oh Romeo! :D Złap moją chusteczkę :D
    Draco i ta jego... skromność >...< Kto by nie chciał go całować :D No cóż, to ciężka sprawa granie z nim w sztuce xD
    Szczęka mi opadła na końcówce O.O że faken co? Pocałowali się "? Żartujesz? xDDD Ja chcę ciąg dalszy!!!!! <3333

    :****


    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna :D
    Najbardziej spodobała mi się sytuacja u McGonagall, choć ja nie chciała bym się w takiej spotkać :D
    Uwielbiam ich przekomarzanki ;D
    Wpakowali się nie powiem :d A czyja wina?? No oczywiście Malfoy'a :D
    Końcówka słodziutka :D
    To druga miniaturka w tym opowiadaniu :D Na tym blogu i spodobałą mi się tak samo jak poprzednia :D
    A do tamtej lubię sobie wracać :D
    Kiedy kolejny rozdział??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeśli liczyć miniaturki od powstania całego opowiadania (czesc pierwsza i druga) to jest ich póki co 5. Resztę znajdziesz w zakładce "Miniaturki" :)
      Rozdział jeszcze nie wiem. Dopiero co wstawiłam piątkę. I myślę o przerwie, bo mam kilka poprawek we wrześniu i czas się pouczyć :/

      Usuń
  3. Nargadalia18/8/15

    Bardzo ciekawa odskocznia od rozdziałów takie troszkę z innej beczki :) Sytuacja między Hermioną a Malfoyem zaostrzała się z minuty na minutę, aż wreszcie wszystko wyszło pięknie i ładnie :D Mam nadzieję że szybko pojawi się kolejny rozdział :P czekam z wielką ciekawością :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Rety!
    Widziałam wiele różnych miniaturek, ale takiej jak Twoja jeszcze nie. Pozytywnie mnie zaskoczyłaś,Czytało się genialnie. Momentmi wręcz uśmiałam sie do łez. Szczególnie w momentach gdy mieli te swoje próby. I ten wspólny plan który zakonczył się namiętnym pocałunkiem. Pomysł mi zaimponował. W ogóle wspaniale wykorzystałaś motyw z jednej najpolpularnijeszych powieści jakie do tej pory czytałam. Myślę że będę do Ciebie zaglądać i poczytam inne Twoje pomysły. Wybacz błędy w komentarzach. Trochę net się tnie i nie nadążam za pisaniem. Pozdrawiam mocno.

    www.storyline-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń