Tak, wiem. Miał być rozdział, a wyszła miniaturka. Zdarza się. Po prostu nie miałam kiedy ogarnąć tego rozdziału. Nie chciałam go pisać na szybko. Mam nadzieję, że wybaczycie. W końcu sesja.
A teraz zapraszam do czytania
Pozdrowienia, Carrie.
I jeszcze jedno: CZYTAM = KOMENTUJĘ :)
___________________________________________
Hermiona
była zestresowana. Chciała, żeby wszystko się udało. Tyle czasu walczyła o
akceptację swoich rodziców. Chociaż trudniej było z jego rodzicami. Jednak
jakoś się udało i teraz stała przed olbrzymim lustrem w pięknej, białej sukni. Wokół
niej krzątała się Ginny, jej pierwsza i jedyna druhna.
-
Gotowe. - Powiedziała, kiedy umieściła już welon na głowie przyjaciółki. - Wyglądasz przepięknie.
-
Dziękuję.
-
Proszę. - Podała jej bukiet. - To jak? Gotowa? Jak się czujesz?
-
Zdenerwowana?
- Czym?
Przecież tam, przy ołtarzu czeka na ciebie twoja wielka miłość, o czym mi tak
wiele razy przypominałaś. Nie mów, że się rozmyśliłaś. - Ruda zabrzmiała
groźnie.
- Nie.
Po prostu chcę, żeby wszystko się udało.
- I się
uda. Idziemy. Twój ojciec już na ciebie czeka.
Hermiona
uśmiechnęła się. To był jej wielki dzień.
Odczekali
trochę, a potem ruszyli za Ginny. Hermiona nie zwracała uwagi na nikogo z
gości. Jej uwagę tylko przykuwał ten mężczyzna obok księdza. Już za chwilę
stanie się jego żoną i wtedy już nikt ich nie rozdzieli.
(rok
wcześniej)
- Hermiona,
pojedziesz Grecji. Mamy informacje, że tam właśnie zamieszkał Malfoy.
Dokładniejsze informacje masz w teczce. - Minister Magii podał jej dokumenty. -
Masz go obserwować przez około dwa miesiące i sprawdzić, czy ma jakieś kontakty
ze śmierciożercami.
- Jak
mam to zrobić? - Zapytała czarownica w wieku około trzydziestu lat. Ubrana w
seksowną, ale nie wyzywającą sukienkę i buty na obcasach. Długie włosy związała
w koński ogon.
-
Dostarczymy ci wszystkiego, co tylko będzie potrzebne. A w jaki sposób to
wykorzystasz, będzie to zależało wyłącznie od ciebie. Czy się z nim
zaprzyjaźnisz, czy nie. Mi to obojętne, byle byś tylko zdobyła dowody.
- Jasne,
szefie. To wszystko?
- Póki
co tak. Możesz odejść.
Wróciła
do domu, jak tylko skończyła ostatni raport. Rozejrzała się po przytulnym
mieszkaniu. Ostatnio bywała tu tylko gościem. Popatrzyła na swoją
nierozpakowaną jeszcze walizkę po ostatniej misji. Z żalem wyrzuciła z niej
rzeczy, pakując te bardziej pasujące do słonecznej Grecji. Był środek lipca i
gorąco dawało się we znaki.
Wyciągnęła
z teczki dokumenty i zabrała z nich fałszywy paszport. Musiała się nauczyć
swoich nowych danych osobowych. Teraz występowała pod nazwiskiem Jessica Brown.
Spojrzała na zdjęcie i westchnęła. Sięgnęła po różdżkę i poszła do łazienki.
Stanęła przed lustrem. Różdżką dopasowała kolor włosów i oczu tak, aby pasowały
do osoby na zdjęciu. Teraz miała ciemnorude loki sięgające do ramion i oczami o
odcień ciemniejszymi niż naturalnie. Porównała fotografię z odbiciem w lustrze
i mruknęła z zadowoleniem.
Szybko
zjadła podwieczorek i teleportowała się na lotnisko. Wylot miał być za dwie
godziny. Patrzyła jak jej bagaż odjeżdża na ruchomej taśmie, zastanawiając się,
w jakim miejscu ulokowało ją Ministerstwo. Wiedziała, że nie będzie mieszkać
sama. Ktoś z aurorów miał udawać jej męża. Westchnęła. Wolała pracować sama,
ale w życiu nie można mieć wszystkiego.
Przeszła
przez mugolskie bramki do wykrywania metalu. Próbowali jej odebrać różdżkę jako
narzędzie niebezpieczne, ale po krótkiej wymianie zdań dali spokój pod
warunkiem, że schowa ją głęboko w bagażu podręcznym. Wszystko za sprawą
eliksiru, po wypiciu którego, każdy mugol, będący w bliskiej odległości stawał
się uległy. Po raz kolejny Hermiona podziękowała w myślach Snape'owi. To on pokazał na ostatnim roku, jak
go uwarzyć.
Przez te
kilka godzin lotu zastanawiała się, kto będzie jej partnerem przy tej misji.
Harry był akurat w innej części świata. Przebywał w Stanach, ale co tam robił,
tego nie wiedziała. Wiedziała tylko tyle, że Ron mu pomaga. Dzięki temu ona
była uwolniona od jego nieudolnych zalotów. Nie miała odwagi mu powiedzieć, że
nic do niego nie czuje. Ale czy ona mogła poczuć cokolwiek do kogoś? Te kilka
lat po ukończeniu Hogwartu poświęciła na rozwój kariery, co doprowadziło do
tego, że gdy jej przyjaciele brali śluby, ona spędzała samotne wieczory przy
lampce wina i jakimś mugolskim romansidle. Nawet nie zauważyła, kiedy wybiła
jej trzydziestka. Dopiero teraz zaczynała odczuwać samotność. Chciała mieć
kogoś, ale pragnęła też uczucia niczym z bajki. Gorącej miłości, przy której
motyle buzowały w brzuchu, każdy pocałunek był czymś nie do opisania, kwiatów,
kolacji przy świecach, spacerów późnymi wieczorami.
- Cześć,
jestem Her... Jessica Brown. - Przedstawiła się nawet przystojnemu mężczyźnie.
- David Brown,
a prywatnie Ethan O'Brain. Miło mi. - Wysoki, dobrze zbudowany brunet
uśmiechnął się do niej, co sprawiło, że oblał ją rumieniec.
-
Prywatnie Hermiona Granger.
- Pracę
zaczynamy od jutra, więc co powiesz na kieliszek wina dzisiaj?
- Jest
już późno i chciałabym się położyć. Przepraszam.
- Ależ
nie ma za co. Będą inne okazje.
- To
gdzie ja śpię?
Zaprowadził
ją do niedużego pokoju.
-
Łazienkę i kuchnię mamy jedną, ale myślę, że jakoś sobie poradzimy.
- Na
pewno.
Obudziło
ją pukanie w drzwi.
-
Proszę. - Powiedziała zaspanym głosem.
-
Przyniosłem ci śniadanie. Powinnaś coś zjeść, zanim zajmiemy się pracą.
-
Dziękuję. To miłe, ale nie musiałeś. - Rumieniec nie chciał zejść z jej twarzy.
- W
końcu jesteś moją żoną. - Puścił jej oczko i wyszedł.
Szybko
zjadła, ubrała się i poszła do salonu, w którym stało coś lunety czy teleskopu.
Nieważne. Spojrzała przez niego i zobaczyła czyjąś kuchnię. Domyśliła się, że
to mieszkanie Malfoy'a. No chyba, że jej współlokator lubił podglądać
dziewczyny.
- Za pół
godziny będzie szykował śniadanie.
Hermiona
poderwała się przestraszona.
- Musisz
się tak skradać?
-
Wybacz.
Ponownie
spojrzała przez lunetę i zmieniła ustawienia. Teraz widziała salon Malfoy'a,
który przechadzał się właśnie w samym ręczniku. Zniknął za jakimiś drzwiami. To
musi być albo łazienka, albo sypialnia. Przez tą krótką chwilę, dziewczyna
zarejestrowała, że blondyn jest całkiem nieźle zbudowany jak na
trzydziestolatka. Do tego ładna buźka i dobra gadka, a dziewczyny pewnie lgną
do niego stadami. Takie naiwne, pomyślała i odsunęła się od miejsca obserwacji.
-
Wychodzę na spacer. Idziesz? - Zapytała.
-
Dzięki, ale zostanę i poobserwuję go jeszcze trochę.
Ubrała
sandałki i wyszła. Skoro była w Grecji, zamierzała zrobić z tego użytek i
pozwiedzać najwięcej, jak się da. Ręką przygładziła spódnicę, pod którą za
podwiązką schowała różdżkę. Podeszła do stoiska z lodami i poprosiła o dużą porcję
czekoladowych. Uwielbiała je. Z rożkiem w ręce ruszyła dalej.
Nagle
ktoś w nią wpadł, a lody wyleciały jej z ręki prosto na spódnicę, brudząc
jednocześnie dół jej ulubionej bluzki.
- Nie
możesz uważać! - Wydarła się i nagle zdała sobie sprawę z tego, że przed nią
stoi speszony Malfoy we własnej osobie.
-
Przepraszam, nie zauważyłem cię. - Podał jej chusteczkę. Próbowała zetrzeć
plamę, ale ta tylko robiła się coraz większa.
- I jak
ja teraz wyglądam? - Zajęczała.
- Nie
jest tak tragicznie. - Uśmiechnął się.
- Przez
ciebie muszę wrócić i się przebrać.
-
Przepraszam.
- Co mi
z twojego przepraszam. Wszystko do prania. - Dramatyzowała, choć jakby chciała,
mogłaby usunąć plamy jednym prostym zaklęciem. Nie chciała jednak, żeby on
wiedział, że jest czarownicą.
- To
może idź się przebrać, a jak wrócisz, to postawię ci lody w zamian za te. -
Wskazał na resztki rożka leżące na chodniku. - A tak w ogóle to jestem Draco.
Draco Malfoy.
-
Jessica Brown. - Uśmiechnęła się.
Pędem
się przebrała i już była z powrotem.
Nie wiedziała,
kiedy zrobiło się późno. Tak dobrze się czuła przy Draco. Sama była zdziwiona,
że Malfoy potrafił być taki miły.
Od tej
pory widywała się z nim dosyć często, co Hermiona wykorzystywała, ale wbrew
sobie robiła to dość niechętnie. Miała wrażenie, że z każdym dniem coraz bardziej
przywiązuje się do Draco. Kiedy po raz pierwszy zaprosił ją do mieszkania,
podrzuciła mu pluskwę. Potem wieczorami siedziała i słuchała, jak rozmawia ze
znajomymi. Nic jednak nie wskazywało na to, że ma jakikolwiek kontakt z byłymi
sługami Voldemorta. Czasami sprowadzał sobie też dziewczyny, ale w miarę jak
ona się z nim zaprzyjaźniała, wizyty te były coraz rzadsze. Hermiona zaś
zdawała sobie sprawę, że zaczyna się zakochiwać, o co jej partner udający męża
był chyba zazdrosny. Im bardziej on był zazdrosny, tym mniej atrakcyjny stawał
się w oczach dziewczyny. Szczerze mówiąc, to miała go już serdecznie dosyć.
Mieli tylko razem pracować
Miesiąc
później Hermiona była przekonana, że Malfoy nie ma kontaktu ze śmierciożercami
i miała ochotę już zakończyć misję i wrócić. Coraz bardziej Draco ją pociągał,
a ona nie chciała się przyznać nawet przed sobą, że zakochuje się we własnym
wrogu.
Zadzwonił
telefon.
- Halo?
To
oczywiście był Draco, który zaprosił ją na kolację. Podobno miał coś sam
ugotować. Zanim pomyślała, już się zgodziła. Obserwowała rozbawiona, jak po
próbach mugolskiego gotowania, były Ślizgon przerzucił się na magię.
Punktualnie
o dwudziestej stanęła przed jego drzwiami w czarnej, obcisłej sukience z winem
w ręce. Gestem zaprosił ją do środka.
Usiedli
przy stole. Uśmiechnęła się. Świece, dwa talerze, kolacja i wino. Jak w tych
książkach.
Rozmawiali
i nie zorientowała się, kiedy przenieśli się na kanapę. Była nim zauroczona i
pragnęła, żeby ją pocałował.
- Muszę
ci się do czegoś przyznać.
- Tak?
-
Jeszcze nigdy nie kochałem dziewczyny.
-
Rozumiem.
Pocałował
ją, a ona mu uległa. Nie protestowała, kiedy przenosił ją do sypialni i nie
protestowała, kiedy powoli poznawali sekrety swoich ciał. Pozwoliła mu na
wszystko, czego chciał. W tym momencie wiedziała. Była w nim bezwarunkowo i
bezgranicznie zakochana.
Obudziła
się i rozejrzała wokół. Draco leżał obok niej, ale już nie spał. Przypomniała
jej się ta noc i oblała się rumieńcem. Sięgnęła po kołdrę i nakryła się po samą
szyję, co wywołało jego śmiech.
- Nie
masz się czego wstydzić. Jesteś piękna. - Pocałował ją, a jej serce o mało nie
wyskoczyło z piersi. Przyciągnęła go do siebie, pozwalając, żeby wzbierające
się w niej pożądanie wybuchło na nowo. Znowu się kochali. Tym razem powoli,
jakby chcieli zapamiętać każdy skrawek ciała tej drugiej osoby. Patrzyli sobie
w oczy i wiedzieli, że ta druga osoba czuje dokładnie to samo.
- Kocham
cię, Hermiono. - Powiedział, gdy już przytulała się do jego torsu. Ta
natychmiast zerwała się z łóżka.
- Ty
wiesz?
- Możesz
zmienić swoje oczy i włosy, ale zawsze będziesz Hermioną Granger. Wiedziałem,
że ktoś będzie mnie obserwował i pewnie dlatego od razu cię rozpoznałem. Gdybyś
się wtedy tak nie wydarła, to bym nawet nie wiedział z początku, że to ty. Tak
samo, jak nie wiedziałem, że pokocham czarownicę pochodzącą od mugoli.
- Ty
mnie kochasz?
Jakieś
trzy dni później Hermiona napisała raport, że Draco nie ma nic wspólnego ze
śmierciożercami, spakowała się i wyjechała, ale tym razem szczęśliwa. Wiedziała,
że po powrocie nie czekał na nią pusty dom. Zostawiła tylko Ethanowi kartkę z
informacją o zakończeniu misji i wyszła.
Jestem trochę zawiedziona że to nie rozdział ale miniaturka też skradła moje serce. Cudowna :D
OdpowiedzUsuńNie jestem zła bo sama muszę się uczyć i to rozumiem.
Czkam na rozdział.
PoZdRo
Spoko, taka lekka, fajna historyjka. Widzę, że trochę zaczerpnęłaś ze swoich rozdziałów ...zaloty Harrego, praca w ministerstwie. Byłoby jeszcze ciekawiej gdybyś dorzuciła jakiś wątek o romansie z tym Ethanem, i jakąś intrygę. Ale rozumiem ... sesja, nauka ...i miniaturka, a nie rozdział, więc zbyt długie nie będzie :D
OdpowiedzUsuńWięc... Keep calm and wait for the next chapter ! :D
zaloty - bardziej chodziło o Rona :D
Usuńromans z Ethanem - przeszło mi to przez myśl, ale szczerze mówiąc tak nie bardzo miałam kiedy to umieścić. Musiałaby wyjść całkiem nowa historia
intrygi - brak pomysłu w sumie
Chociaż raz takie bardziej realne zakochanie :D
Ojej, wspaniała miniaturka kochana! :)) Uwielbiam je, ponieważ są takim urozmaiceniem! :)) Cudownie Ci wyszła! :))
OdpowiedzUsuńHeh, nasza Mionka rozkochała w sobie dwóch facetów! :D ^^ Przeczuwałam, że z Ethanem do niczego nie dojdzie, za dużo sobie wyobrażał. Pomysł śledzenia Draco w Grecji spodobał mi się! Nie dość, że mogła śledzić poczynania przystojniaka, to jeszcze wypoczywała w przepięknym kraju! :)) Też tak chcę! ^^ Najbardziej cieszę się z tego, że czarownicy wreszcie przestała doskwierać samotność, to najważniejsze! :)) *.*
Czekam kochana na kolejny rozdział lub miniaturkę, a Tobie życzę potopu weny! :** <3
Pozdrawiam serdecznie oraz ściskam ze wszystkich sił! <3
Ps - nie mogę przestać się zachwycać Twoim kursorem myszy! :D ^^
Jaka słodziutka miniaturka! :D bardzo mi się spodobała :) naprawdę, takiego Draco kocham najbardziej *.* życzę weny ;)
OdpowiedzUsuńOlix