Witajcie kochani.
Wróciłam!
Nie mogłam tak po prostu zostawić tej historii nieskończonej.
Dlatego macie tutaj kolejny rozdział. Kolejne radości i troski.
Gotowi na ciąg dalszy?
Zapraszam :)
P.S. Na LBA odpowiem wkrótce. :)
_______________________________________________
Przez
chwilę szli w milczeniu, ale w końcu odważyła się zadać to jedno pytanie, które
tak długo ją nurtowało.
-
Właściwie dlaczego tak bardzo ci zależy, żeby się ze mną pogodzić? Chcę
szczerej odpowiedzi. Nienawidziłeś mnie tyle lat, a teraz, gdy tylko się na
ciebie natknę, proponujesz spotkania, próbujesz rozmawiać. Tylko nie wyskakuj
mi znowu z jakimiś wspomnieniami, których nie mam.
-
Chciałbym ci to wszystko opowiedzieć i wytłumaczyć, ale nie bardzo wiem jak,
żebyś znowu nie zaczęła mnie atakować. Poza tym nie mamy chyba tyle czasu. Za
chwilę będziemy pod twoim domem. Mogę co najwyżej przeprosić cię za te
wszystkie lata i starać się je wynagrodzić z nadzieją, że kiedyś mi wybaczysz.
-
Ja nie wiem, jak mam ci zaufać. I nie rozumiem, czemu wszyscy się tak upierają,
żebym z tobą pogadała.
-
Wszyscy?
-
No głównie Blaise.
-
Chyba wiem, jak ci to wszystko pokazać, ale potrzebuję twojej zgody i czasu.
Dlaczego
on nie wpadł na to wcześniej? Chociaż z drugiej strony najpierw musiał z nią
porozmawiać i dopiero teraz nadarzyła się okazja, że nie kazała mu iść w
diabły. Właściwie to sporo spuściła z tonu. Spodziewał się jakiś awantur,
pretensji, a ona spokojnie zadała mu jedno pytanie i AŻ jedno pytanie. Zrobi to
i pokaże jej wszystko. Jest możliwość, że ona ucieknie, ale i tak nie miał nic
do stracenia. Co, jeśli już nigdy więcej nie pozwoli mu się tak do siebie
zbliżyć?
-
Chcę się dowiedzieć. Wiem, że to dziwne, że jestem taka spokojna, ale tak sobie
pomyślałam, że chyba tylko ty możesz dać mi odpowiedzi na moje pytania.
Chciałabym wierzyć, że mogę ci ufać, że Azkaban cię zmienił. Jednak jeśli w
jakikolwiek sposób chcesz mnie
wykorzystać, to przysięgam, że będziesz błagał o szybką śmierć.
Wykorzystać?
On chciał się przed nią odsłonić całkowicie. Jego uczucia do niej przestaną być
tajemnicą. Albo je zaakceptuje, albo już nigdy więcej jej nie zobaczy, a ona
się boi, że to tylko jego gra.
-
Ciężko cię rozgryźć. W jednej chwili ciskasz we mnie piorunami, a za chwilę
rozmawiamy jakby nigdy nic.
-
Chcę poznać prawdę. I może to dziwne, ale coś mi mówi, że nie chcesz źle. Mimo
to te kilka lat nie pójdzie tak po prostu w zapomnienie. A jednak musimy być
dorośli.
-
Dlaczego nie trafiłaś do Krukonów?
-
Ukryty komplement?
-
Może.
-
Wiesz. Skoro zniszczyłam spotkanie, to zapraszam cię do siebie na ciepłą
herbatę.
Wpuściła
go do mieszkania.
-
Siadaj. – Wskazała na kanapę w salonie. Sama przycupnęła na fotelu obok.
-
Ostatnio próbowałaś mnie zabić.
-
Najwyżej mocno pokiereszować.
Była
zdziwiona, że tak łatwo przychodzi jej rozmowa z Malfoy’em. Mimo to wciąż się
miała na baczności. Może powinna zaprosić jeszcze Zabiniego? Nie. Coś jej
mówiło, że to dotyczy tylko jej i Malfoy’a. Chciała w końcu się dowiedzieć, co
jest przyczyną jej szaleństwa. Te sny z Malfoy’em nie są normalne. Nigdy takich
snów nie miała.
-
Znasz zaklęcie legilimencji?
-
Tak.
-
Użyj go na mnie.
-
Ale…
-
Użyj. To, co chcę ci pokazać jest tu. – Wskazał na swoją głowę.
-
Nie chcę ci grzebać w umyśle.
-
Sam się na to zgodziłem.
-
Ale wiesz, że nie dasz rady nad tym zapanować?
-
Śmiało.
Wahała
się przez chwilę, ale ostatecznie skierowała różdżkę w jego stronę i zamknęła
oczy.
- Legilimens
Strumień
obrazów pojawił się przed nią. Jedne były niewyraźne i znikały, kiedy próbowała
je rozpoznać, inne były widoczne, ale szybko znikały. Chwilę trwało, zanim
opanowała zaklęcie i zaczęła brnąć przez wspomnienia.
Mały chłopczyk o
jasnych włosach i stalowych oczach płakał przytulony do ukochanej maskotki. Zza
drzwi dobiegał czyjeś wołanie o pomoc. On wiedział, że ta dziewczyna zginie.
Czarny Pan nie lubił, kiedy nie dostaje tego, co chce.
Wspomnienie
się rozmyło.
Czas, kiedy
Lucjusza nie było w domu. Wtedy mama się uśmiechała. I on też się uśmiechał.
Uwielbiał te ich wspólne chwile. Jedyne, kiedy mogli poczuć trochę szczęścia.
Hermiona
czuła się jak intruz. Starała się nie patrzeć na te wspomnienia i nie słuchać.
Zaczęła rozumieć, dlaczego Malfoy zachowywał się tak, a nie inaczej. Jak można
robić taką krzywdę dziecku, pomyślała, kiedy Cruciatus spowodował
niewyobrażalny ból sześciolatka. Jakim potworem trzeba być?
Zaczęła
uważniej oglądać, kiedy usłyszała siebie.
- Ty szlamo.
- Myślisz, że się
ciebie boję?
Widziała
siebie i swoją złość, ale też otoczkę z uczucia tęsknoty. On nie mógł pozwolić
sobie na przyjaciół.
Wyspa i jej plecy.
Kto by przypuszczał, że tu będzie Granger. Skąd się tu wzięła? Spojrzał w jej
oczy i coś się zmieniło. Nie była już tą samą osobą, co kiedyś. Odwaga uleciała
z niej jak powietrze z przebitego balonika. Zapragnął być jej oparciem.
Czuła
się nieswojo, patrząc na to, jak dobrze się dogadywali. Dlaczego ona tego nie
pamiętała? Dlaczego musiała obserwować ich pierwszy pocałunek z tej
perspektywy? Czuła jego zaangażowanie, miłość i strach o nią. Widziała, jak
idzie jej na ratunek. Widziała jego rozpacz, kiedy go nie pamiętała. Nie mogła
już więcej, ale musiała dowiedzieć się prawdy. Zobaczyła, że myśl o niej pomaga
mu przetrwać w Azkabanie. A ona od początku tak go traktowała.
W
końcu przerwała zaklęcie. Widziała łzy w jego oczach i czuła, że jej policzki
także nie są suche. To było takie… Nie potrafiła znaleźć słów, które nadadzą
się do opisania tego, co właśnie działo się wewnątrz niej. Cisza się
przeciągała, ale żadne z nich nie wiedziało, co powiedzieć. Patrzyli tylko na
siebie.
-
Dlaczego ja tego nie pamiętam? – Zapytała w końcu.
-
Carrow wymazał ci pamięć.
-
Czy między nami doszło do czegoś więcej?
-
Zobaczyłaś wszystko.
-
A czy ty nadal. No wiesz. Kochasz mnie?
-
Tak.
Mogła
się tylko domyślać, ile kosztowało go całkowite odsłonięcie się osobie, która
nie pamiętała tych dobrych wspomnień. Kochał ją i jeszcze to potwierdził. Bez
choćby najmniejszego wahania. Żałowała, że ona nie może mu dać tego od siebie.
Zrozumiała jego zachowanie, ale nie kochała go. To były jego wspomnienia, a nie
jej. Mógł jej pokazać to wszystko, ale człowiek nie może się tak zakochać na
zawołanie.
-
Teraz rozumiem, dlaczego nie potrafiłeś mnie zostawić w spokoju. Też bym chyba
tak nie mogła. Nie wiem, przez co przechodzisz, bo ja nie pamiętam, żebym
kiedykolwiek tak kogoś kochała. Chciałabym. Mam nadzieję jednak, że w końcu
znajdziesz spokój i szczęście. Przepraszam za ból, jaki ci sprawiam, ale ja cię
nie kocham.
Na
jego twarzy odmalował się żal i cierpienie, ale szybko go zakrył maską. Jedynie
oczy zdradzały, że ciężko mu się z tym pogodzić. Ale czego on się spodziewał?
Chyba miał nadzieję, że to pomoże przywrócić jej wspomnienia.
-
Nie musisz za nic przepraszać. Nie jesteś niczemu winna. Wiem, że powinienem
teraz wyjść i dać ci czas, albo najlepiej zniknąć z twojego życia, ale chyba
jestem zbyt wielkim egoistą. – Próbował się uśmiechnąć.
-
Widziałam, ile przeszedłeś. Widziałam, ile dla ciebie znaczę, ale ja nie
potrafię. To są twoje wspomnienia i twoje uczucia.
-
Czy to znaczy, że nie chcesz mnie więcej widzieć?
-
Nie wiem, czego chcę. Potrzebuję czasu, żeby to poukładać. Mam już tego
wszystkiego dosyć. Najpierw Harry, teraz ty. Przepraszam cię, ale czy mógłbyś
już iść? Chcę zostać sama.
-
Oczywiście. Gdybyś miała jakiś problem, chciała pogadać, dowiedzieć się czegoś.
-
Skontaktuję się z tobą.
-
To do zobaczenia, Hermiono.
Została
sama. Nie wiedziała, co ma robić. To wszystko wydawało jej się koszmarem, z
którego za nic nie mogła się obudzić. Było już późno, ale musiała z kimś
pogadać. Zadzwoniła do Blaisa, a ten przybył jakieś pięć minut później z
butelką drogiego wina. Gdy tylko się pojawił, zrobiło jej się jakoś lepiej na
sercu. Może Zabini pomoże jej się z tym uporać.
-
Co jest mała? – Zapytał. - Nie wyglądasz najlepiej.
-
Powiedzmy, że to był dzień pełen wrażeń.
-
Zaraz mi wszystko opowiesz, tylko skombinuję kieliszki.
Usiedli
na dywanie przed kanapą i popijali słodkie wino.
-
No mów, co cię dręczy.
-
Miłość jest do bani.
-
Zakochałaś się?
-
Ja nie.
-
Więc skąd to stwierdzenie?
-
Był u mnie Harry.
-
No i?
-
Wyznał mi miłość. A ja czułam się jak totalna kretynka. Dlaczego inni potrafią
się we mnie zakochać, a ja nie potrafię? I skąd oni w ogóle wiedzą, że to jest
miłość?
-
Nie przyjęłaś go?
-
Harry jest dla mnie jak brat. Kocham go, ale taką siostrzaną miłością. Nie
dałabym mu takiego szczęścia. On zasługuje na coś lepszego niż życie z kimś,
kto się boi zestarzeć w samotności. Spieprzyłam to.
-
Nic nie spieprzyłaś. Jesteś bardzo atrakcyjną i mądrą kobietą. Nic dziwnego, że
faceci się w tobie kochają.
-
Ale dlaczego mój przyjaciel? Znaliśmy się tyle lat. A teraz wszystko poszło w
pizdu.
-
Harry to twardy facet. Poradzi sobie.
-
Rozmawiałam też z Malfoy’em. – Rzuciła po chwili.
-
O czym?
-
Blaise, czy to wszystko jest prawdą? Czy my byliśmy razem?
-
Powtarzałem ci to od początku, ale mnie nie słuchałaś.
-
Co innego słyszeć to, a co innego zobaczyć dowody.
-
O czym ty mówisz?
-
Widziałam jego wspomnienia. Czy my byliśmy razem? Ja i Malfoy? Przecież to
niemożliwe. Jak to się zaczęło?
-
Widziałaś jego wspomnienia. – Powtórzył.
-
Tak, ale to jest takie… dziwne.
-
Nie mogę powiedzieć, że byliście parą. Sporo się między wami działo,
spotykaliście się, ale nikt z was nie chciał się do tego przyznać. Ty byłaś
najpierw z Ronem, a potem pojawił się Wiktor. Starałem się go od ciebie
odciągnąć. Z resztą on sam uważał, że przy nim nie znajdziesz szczęścia.
-
Dlaczego ty nie chciałeś, żeby był ze mną?
-
Wydawałaś się zakochana w Wiktorze. Nie chciałem, żeby mój najlepszy kumpel był
nagrodą pocieszenia. Widziałem, co wyprawiał Krum. Wybacz, ale Draco znałem
dłużej i wiem, że pomimo tego wszystkiego, co robił, zasługuje na szczęście.
-
Rozumiem. Czy ja też go kochałam?
-
Tak. Widziałem, jak na niego patrzyłaś jeszcze wtedy, gdy byłaś z rudzielcem.
Myślałem, że będziecie razem, dopóki nie wpadłaś na Kruma.
-
Byłam zagubiona.
-
Nie oceniam cię. To by była hipokryzja. Spójrz, co ja robię.
-
Mnie nie próbowałeś zaciągnąć do łóżka.
-
Jesteś kimś ważnym dla mojego przyjaciela. Nie mógłbym mu tego zrobić. Ani
tobie.
-
I co ja mam zrobić? Nic nie pamiętam. Nie chcę ranić kolejnej osoby.
-
Może się z nim spotkaj i na jeszcze raz pogadajcie.
-
I o czym mielibyśmy gadać?
-
Jest wiele tematów. Poznasz go trochę.
-
Mam wrażenie, jakbyś już układał plan swatania.
-
Przepraszam. Po prostu wiem, że nie ma nikogo, kto by tak do siebie pasował,
jak wasza dwójka.
-
W porządku. Mam tylko wrażenie, jakbym straciła coś z życia. Ciężko jest
wiedzieć, że się o czymś nie pamięta.
-
Przemyśl to jeszcze, ale uważam, że powinnaś spróbować.
-
Nie można kochać na zawołanie.
-
Nie mówię o wielkiej miłości. Mówię o tym, że powinnaś spróbować go poznać.
*-*-*
Zastanawiał
się, co go podkusiło, żeby tak od razu się ujawniać. Mógł poczekać. Najpierw
jakieś spotkania, wypady, poznanie się na nowo. Ale nie. On musiał wylecieć z
wielką bombą i zostawić za sobą spustoszenie. Z drugiej strony cieszył się, że
ma to już za sobą. Wiedział, że to może zmienić niewiele, albo wszystko. Teraz
był zależny od Hermiony. Mogła mu przekazać wiadomość, że ma się do niej więcej
nie zbliżać lub spróbować chociaż porozmawiać.
Żałował,
że nie mógł jej z tym pomóc. Chciał, żeby to wszystko już się skończyło. Był
wyczerpany. Pewnie to samo działo się z Hermioną. Nie codziennie przychodzi
ktoś i daje dostęp do swojej głowy.
Wypił
łyk Ognistej i wpatrywał się w trzaskający ogień w kominku. Myślał o Hermionie.
Ciekawe, jak się czuje po tym Armagedonie, jaki zostawił w jej umyśle.
Ciężko
było znowu przeżywać to samo, mając świadomość, że to może się już nie zdarzyć.
Przypomniał sobie o ich pożegnalnym pocałunku. Czy był nie tylko pierwszym, ale
i ostatnim? Przejechał palcami po ustach.
-
Dlaczego wszystko musi być takie popieprzone? Kocham cię. – Powiedział do ich
wspólnego zdjęcia nad kominkiem. Nawet nie wiedział, kiedy Blaise je zrobił.
Akurat przytulała się do niego. Chyba na powitanie. – Wróć do mnie.
Tej
nocy znowu śnił o niej.
SWIETNE!!Powiem szczerze nie lubialam Draco w filmach ale tutaj wydaje sie byc inny.Nie czytalam 1 czesci jesli masz do niej dostep prosilabym o linka.Jestem naprawde ciekawa co sie stanie w nastepnym rozdziale,juz nie moge sie doczekac!Szkoda ze o Ronie jest malo napisane ale jakos to przezyje :) Jeszcze raz dzieki i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWOW! Tylko tyle mogę powiedzieć po przeczytaniu wszystkich części. Nie jestem żadnym krytykiem, ale trudno jest do mnie trafić. Tobie się to udało :) Mam nadzieję, że jak najszybciej pojawi się kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuń