wtorek, 28 lipca 2015

4. Niektórych rzeczy nie jesteśmy w stanie kupić.



Zanim przystąpicie do czytania poniższego rozdziału:
- Nieoficjalnie zatrudniłam sobie betę. Dziękuję Mateusz, że sprawdziłeś ten tekst przed dodaniem :)
- Kolejny rozdział pojawi się, kiedy pod tym będzie minimum 5 komentarzy.

Ten rozdział dedykuję Sylvii za wspieranie i wierne komentowanie każdego rozdziału oraz za poprawną odpowiedź na zagadkę. 
Dedykacja jest również dla Mateusza, który zachęca mnie do nieusuwania bloga i kontynuowania tej historii, a także jak już wyżej wspomniałam, za sprawdzanie błędów :)

Ode mnie to tyle.
Zapraszam do czytania i komentarzy.

Wasza Carrie.

P.S. Uważam, że ten rozdział wyszedł mi całkiem nieźle :)
I doskonale znamy politykę czerwonego tekstu :)

________________________________________________________________

Obudziło go poranne słońce. W końcu po tylu dniach jesiennych deszczy, zza szarych chmur wyszło słońce. Od razu poczuł się lepiej. Nienawidził jesieni. Przygnębiała go.
Ostrożnie się podniósł i rozejrzał w poszukiwaniu czegoś, co by się nadawało do picia. Do tego okrutnie bolała go głowa, więc minęła chwila, zanim zrozumiał, że nie jest w pokoju gościnnym, tylko najprawdopodobniej sypialni właścicielki mieszkania. Wstał po cichu, uważając, żeby nie obudzić swojego gościa. Spała tak spokojnie. Draco miał nadzieję, że to jeszcze trochę potrwa. Potem zaczną się pytania, obietnice, których on i tak nie dotrzyma, albo w najgorszym razie kłótnia i płacz. Wolałby tego uniknąć. Poczuł, że do tego dobrze znanego kaca dołączył kac moralny. Nie powinien tak postępować. Czym ona sobie zasłużyła, że trafiła akurat na niego?
Spojrzał na leżące wokół ciuchy i ogarnęło go obrzydzenie do niego samego. Kochał jedną czarownicę, a sypiał z innymi. Jeszcze dobrze nie poczuł odzyskanej wolności, a już ugania się za spódniczkami. Czy naprawdę kochał Granger? Wtedy by chyba nie podrywał każdej. Solennie obiecywał sobie, że już nigdy więcej nie tknie Ognistej. Same z tego problemy.
Pozbierał swoje ubrania, założył wczorajsze dżinsy i wyszedł z pokoju. W kuchni już czekał na niego Blaise.
- No coś niezbyt ciekawie wyglądasz. Miałeś chociaż dobry seks? - Zabini jak zwykle tryskał humorem.
- Nie był najgorszy. A gdzie twoja panna?
- Zmyła się koło szóstej rano.
- I nie zabrała siostry?
- Stary, przecież one obie są pełnoletnie. Chyba potrafią myśleć za siebie.
Blondyn nie był tego taki pewien. Jego nocna kochanka raczej nie wydawała się zadowolona z tego, że on pozbawił ją tego, co najcenniejsze. Chyba po prostu chciała się przypodobać siostrze. Cholera. On zdecydowanie za dużo myślał. Kiedyś tak nie było. Dlaczego nie może potraktować tej dziewczyny jak wszystkich innych?
- Masz. - Kumpel podał mu fiolkę i kawę.
- Dzięki. Chociaż myślałem, że w tym mieszkaniu raczej eliksiru na kaca nie będzie można uświadczyć.
- Bo pochodzi z moich zapasów.
Malfoy wypił najpierw zawartość fiolki, a potem kilka łyków kawy. Od razu poczuł się lepiej. Mimo to nadal twierdził, że już nigdy nie tknie alkoholu. Kolejne obietnice, których nie dotrzyma.
- Idę pod prysznic.
- Spoko, a jak się obudzi twoja cizia?
- Oby nie, ale w razie czego to mnie nie ma.
Blaise patrzył, jak jego najlepszy przyjaciel chowa się za drzwiami łazienki. Zastanawiał się, czy on jeszcze pamięta o Granger. Sam był już przekonany, że ona już jest spisana na straty. Albo raczej Malfoy u niej. Według uzdrowicieli jeśli jej pamięć nie wróciła sama, to zdjąć urok może tylko osoba, która je rzuciła. A Carrow był już martwy od dobrych pięciu lat. Chciał jakoś odciągnąć myśli kumpla od niej i miał nadzieję, że jeśli spotka "przypadkiem" dwie panienki, to o wszystkim zapomni. A tu się okazuje, że noc z blondynką tylko zaszkodziła. Nie pamiętał już, kiedy ostatnio widział go takiego zamyślonego.
Sięgnął ręką do kieszeni i wydobył z nich garść złotych galeonów - wynagrodzenie tej dziwki. Stracone pieniądze. Ale mimo wszystko próbował. Miał nadzieję, że Draco chociaż ją zaliczył. Jednak nie powinien się dowiedzieć, że obie lalki były podstawione.
Poznał je przypadkiem przez dawną kochankę. Wiedział, że starsza zajmuje się tym, co u mugoli nazywa się prostytucją. Właściwie to sam nie wiedział, czy w ich świecie ten zawód miał jakąś nazwę. Nigdy go to nie interesowało.
Weszła ubrana, jak gdyby nigdy nic. Jej ubrania były czyste i wyprasowane. Zupełnie tak, jakby w nocy powiesiła je na wieszaku, a nie uprawiała seks. Cóż. Magia.
- Masz moją kasę?
- Jasne.
Odliczyła, czy wszystko się zgadza.
- Robić z tobą interesy, to czysta przyjemność. Gdybyś nas jeszcze potrzebował, to wiesz, gdzie nas znaleźć. Na razie.
- Cześć.
Wyszła z mieszkania, cicho zamykając drzwi. Blaise odetchnął. Teraz już nic się nie wyda.
- Za co ona dostała kasę?
- O czym ty mówisz?
- Widziałem.
Kurwa. Tego nie przewidział. Nie miał pojęcia, że Draco ich obserwował.
Tego już było za wiele. On naprawdę wszystko rozumiał, ale czy Zabiniego doszczętnie pogięło! Już musi dziwki zamawiać? I to jeszcze takie, które świetnie udają dziewice. Jak on mógł się na to nabrać. Chociaż w sumie. Ona nie wyglądała na prostytutkę.
- Czy myślisz, że tylko dziwka by mnie chciała?!
- Stary, to nie tak.
- Posłuchaj mnie. Jesteś moim przyjacielem. Ale jeśli jeszcze raz zrobisz coś takiego, to będzie koniec naszej przyjaźni. Jakbym chciał którąś z tych panienek, to pewnie już dawno bym się znalazł w którymś burdelu, czy jak to się zwie.
Czuł się upokorzony. Jego najlepszy kumpel płacił komuś za to, żeby on, Draco Malfoy, miał przyjemność. To było chore. Rozumiał troskę Diabła, ale to nadal było chore.
- Słuchaj, chciałem uświetnić jakoś twój powrót i chciałem, żebyś zapomniał o Granger.
- A prosił cię ktoś? Poza tym skąd wiesz, że ja coś do niej kiedykolwiek czułem? A nawet jeśli, to było lata temu. W Azkabanie raczej się nie myśli o niespełnionej miłości.
Blondyn wyszedł, trzaskając drzwiami. Rzucił się na łóżko i na wszelki wypadek zamknął drzwi zaklęciem.
Znawca się znalazł. Co on mógł wiedzieć? To nie on spędził tyle czasu w Azkabanie. To nie on był pilnowany przez dementorów. To nie on co noc słyszał krzyki współwięźniów. To nie on widział, co się dzieje z człowiekiem po Pocałunku Dementora.
Przybyły wspomnienia. Na nowo odczuwał ten przenikliwy chłód, kiedy za oknem panował sztorm. Nie raz fale były tak wysokie, że sięgały do jego celi, żeby ją doszczętnie zalać. Oczywiście nikt się tym nie przejmował. Wszyscy mieli gdzieś, że może przez to zachorować. Ale jakimś cudem udało mu się to przeżyć. Tylko raz naprawdę zachorował, ale wybrnął z tego. Przypomniał sobie wiele bezsennych nocy, bo krzyki innych skazańców nie dały mu spać. Najgorzej było, kiedy człowiek siedział w Azkabanie tylko po to, żeby za dwa dni doświadczyć Pocałunku. Potem taki był wypuszczany, ale co mu z tego. Był jak roślina. Po prostu istniał. Nie miał uczuć. Czasem Draco się zastanawiał, czy nie poprosić o coś takiego. Nie musiałby wtedy czuć tych wszystkich żali, wyrzutów sumienia. Kiedy tylko w pobliżu znajdował się jeden z tych potworów, przypominał sobie wszystkie najgorsze wspomnienia w życiu. Na nowo odczuwał żal małego chłopca, który był odtrącany przez ojca. Znowu palił go żywy ogień na wspomnienie tortur zadanych mu przez ojca za najmniejsze przewinienie.
Ale teraz był wolny. Jednak nie był pewien, czy zdoła zapomnieć o tych pięciu latach.



*-*-*


Dwójka ludzi podeszła do nich.
- Cześć, jestem Jane Granger. A to mój mąż Ethan.
- Hermiona. - Nie podała swojego nazwiska. - Ja przepraszam.
Wybiegła, zanosząc się płaczem. Nie spodziewała się spotkać swoich rodziców. Zupełnie inaczej wyobrażała sobie to spotkanie. Liczyła, że będą gdzieś sami, a ona w kilku słowach odda im wspomnienia i na nowo staną się rodziną. Ciepły uśmiech kobiety przywołał wspomnienia. Jej beztroskie dzieciństwo, reakcje rodziców na wiadomość, że jest czarownicą, każde rozstanie z nimi. No i najważniejsze: ostatnia rozmowa. Zapewniała ich wtedy o swojej miłości. Dziękowała za lata opieki nad nią. Nie wiedzieli, jakie ma plany. Inaczej pewnie by ją powstrzymali.
Biegła przed siebie, aż znalazła się przed swoim tymczasowym domem. Weszła do środka i tylko płakała. Przywołała zaklęciem wino i pociągnęła prosto z butelki. Teraz już piła i płakała. Aż w końcu nie starczyło jej łez. Dopiero wtedy wstała z podłogi i skierowała się w stronę łazienki. Ochlapała opuchniętą twarz zimną wodą i przywołała kolejną butelkę. Chciała zapomnieć o tym, ale wino tylko sprawiło, że więcej myślała niż do tej pory.
Rozległo się pukanie.
- Proszę.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale przyszedłem sprawdzić, czy wszystko dobrze. Martwiłem się.
- Jak widzisz. Wszystko w porządku. Możesz już iść. Podniosła się, chcąc go wypchnąć na zewnątrz, ale zachwiała się i upadła.
- Wszędzie cię szukałem.
- Ty i tak nic nie zrozumiesz. - Bełkotała i znowu się rozpłakała. Już sama nie wiedziała, czy chce, żeby on został, czy chce, żeby wyszedł.
- Spróbuję, tylko najpierw musisz trochę wytrzeźwieć.
- Tam. - Wskazała na kufer.
Bez trudu odnalazł właściwy eliksir. Widać było, że chociaż mugol, to dobrze orientuje się w świecie czarów. A może to to, że wszystkie były podpisane?
Po wypiciu poczuła, że jest w stanie racjonalnie myśleć, chociaż nadal szumiało jej w głowie. Musiała sporo wypić, skoro lekarstwo nie zadziałało całkowicie. To był jej eliksir jej własnej produkcji. Jeszcze nie nadała mu nazwy, ale pozwalał na pozbycie się skutków upojenia alkoholowego, dzięki czemu można było wypić więcej i nie stracić przytomności umysłu. Ten eliksir nie był jej pomysłem. To Harry go potrzebował, żeby zaistnieć wśród znajomych. Może i Wybraniec, ale głowę to miał słabą.
- Dlaczego tak wybiegłaś? Wszędzie cię szukałem.
- Przepraszam. Po prostu to moi rodzice. - Powiedziała w końcu. - Musiałam ich chronić. - Pociągnęła nosem. - Nie chciałam, żeby Voldemort im coś zrobił. - Kolejne pociągnięcie. - I wymazałam im pamięć.
Podał jej chusteczkę. Był pod wrażeniem tych rewelacji. Świat magii znał od lat. Zaczęło się od tego, że jego kuzynka dostała list. Może dlatego w końcu oni przyszli do niego z prośbą o współpracę. Wbrew pozorom nawet mugol im się przydawał. Jednak nie spodziewał się czegoś takiego. Wymazać pamięć własnym rodzicom. To pewnie musiało być dla niej trudne. A teraz ich spotkała, po tak długim czasie.
- Biedactwo. Musi być ci ciężko. - Objął ją, a ona ufnie się w niego wtuliła. - Jest jakiś sposób, żeby przywrócić im pamięć?
- Tak, ale to trudne. Niewielu osobom się udaje. No i muszę być z nimi sam na sam. Dziwnie by to wyglądało, jakbym zaczęła rzucać zaklęciami w tej restauracji.
Była mu wdzięczna, że wciąż z nią jest. Nie czuła się taka samotna. W jego ramionach czuła się tak bezpiecznie. Pomógł jej wstać i poprowadził ją do kanapy w pobliżu kominka. Bez słowa rozniecił ogień, a ona poczuła, jak ciepło rozchodzi się po jej ciele. Nie wiedziała, że zmarzła. Ale nic w tym dziwnego. Wybiegła tak jak stała. Nie założyła nawet płaszcza, a ta sukienka raczej nie trzymała dobrze ciepła.
- Zaraz wrócę.
Skierowała się w stronę łazienki. Nadal wirowało jej w głowie, więc szła bardzo blisko ściany, żeby w razie czego się oprzeć. W końcu dotarła, gdzie chciała. Spojrzała w lustro i przestraszyła się własnego odbicia. Włosy w nieładzie, rozmazany makijaż. Nieudolnie próbowała się jakoś ogarnąć. Wolała nie korzystać z magii pod wpływem alkoholu. W końcu zadowolona wyszła z łazienki. Nie mogła jednak się oprzeć i różdżką przywołała kolejną butelkę wina i dwa kieliszki.
- Proszę. - Powiedziała, kiedy wróciła na miejsce i udało jej się nalać wina.
- Nie masz jeszcze dosyć?
- Nie.
Wypiła kieliszek duszkiem. Niezbyt to romantyczne, ale potrzebowała tego. W jej głowie zaczęło bardziej szumieć. Po co piła ten eliksir, skoro nadal zamierzała się wstawić?
- Dość. - Odebrał jej kieliszek i usiadł obok.
- Dlaczego?
- To nie pomoże ci zapomnieć. A na tym się zaraz zabijesz. - Dodał patrząc na jej nogi. To dlatego tak ciężko jej było chodzić. Nadal miała ubrane szpilki. Pochylił się i pomógł jej je zdjąć. Zachichotała jak mała dziewczynka, kiedy połaskotał ją w stopę.
- Jesteś piękna, gdy się śmiejesz. - Powiedział i zbliżył się do jej ust. Musnął jej wargi, a ona przyciągnęła go do siebie i pocałowała. Czuła jak z każdym kolejnym pocałunkiem rośnie jej pożądanie. Rękami sięgnęła do guzików jego koszuli. Powoli rozpinała każdy z nich, gdy przeniósł usta na jej szyję. Westchnęła cicho i odchyliła głowę. Nawet nie wiedziała, że tak jej tego brakowało. Poczuła jego dłoń na swoich plecach, kiedy rozpinał jej sukienkę. W końcu delikatnie zsunął z ramion, zaskoczony, że pod nią nie miała stanika. Uniósł ją i całkiem pozbył się czarnego materiału z jej ciała. W tym czasie ona zdążyła już się zająć jego koszulą i dłońmi poznawała strukturę jego ciała.
Ubrania raz po raz lądowały obok kanapy, a oni poznawali sekrety swoich ciał na każdy możliwy sposób. W końcu wszedł w nią, a ona jęknęła i objęła go nogami. Po chwili zaczęli się poruszać w tak dobrze znanym rytmie, odnajdując drogę do rozkoszy.

7 komentarzy:

  1. Nie wiem jak zebrać myśli po tym rozdziale. Podoba mi się. Ciekawa jestem kiedy się spotkają. Jak zareagują na swój widok :D Hermiona odzyska pamięć czy jest skazana na straty?? Draco... współczuję mu. Wyszedł z Azkabanu i pozostał mu wspomnienia z którymi trudno mi się uporać i strata pamięci Hermiony ma naprawdę ciężko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sylvia29/7/15

    Łaaał :D rozwiązałam zagadkę ! w sumie nie była znowu taka trudna no ale ...zawsze coś :D chyba zacznę się podpisywać " Sherlock " :P
    aaa i dziękuję za dedykację :*
    a co do rozdziału, to wcale Ci się nie wydaje ... jest bardzo dobry ! znowu i nareszcie coś ważnego zaczyna się dziać. może mi się tylko wydaje, ale mam wrażenie, że wena Ci wróciła i nie potrzebowałaś zbyt dużo czasu, żeby to napisać. Pomysł na romans Hermiony z nowym kolegą wydaje mi się całkiem znajomy :p bardzo mi się to podoba.....to trochę namiesza w całej historii. A co do rodziców ...bardzo fajnie, że się pojawili, nowe stare postacie zawsze spoko :p
    A teraz mam pytanie ... czy jeśli napiszę jeszcze 3 komentarze , to wrzucisz kolejny rozdział ? :P

    I jeszcze jedna informacja dla czytających : nasza autorka miała wczoraj urodziny ! Jeszcze raz wszystkiego najlepszego ! :* i żeby wena twórcza nigdy Cię nie opuszczała.

    To na prawdę bardzo ważne i miłe, gdy się widzi, że ktoś śledzi blog, więc zachęcam do komentowania. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow.. najdłuższy komentarz w całej mojej karierze blogowej, która zaczęła się wiele lat temu. Sylvia nie musisz całemu światu opowiadać, że się starzeję :D przestałam być nastolatką...
      Odpowiadając na pytanie, to chodziło mi o różne osoby :D

      Usuń
  3. Fajnie piszesz, ciekawa historia, mimo ze nie lubię tej pary, to będę czytać.
    Fajny początek, naprawdę mnie zaintrygował.
    Powiadom mnie o nowej notce!
    Pozdrawiam
    Zapraszam też do siebie
    http://lucjusz-i-miona.blogspot.com/
    Live

    OdpowiedzUsuń
  4. Okej, powoli zaczynam się przekonywać do Dramione.
    Ogólnie to niezbyt przepadam za tą parą. Jednak wyraźnie czuć, że Draco nie może zapomnieć o Granger, bo ją kocha. Rzeczywiście, nie mogę się doczekać dalszych wydarzeń, gdyż jestem ciekawa, jak będzie wyglądać ich spotkanie.
    Ale jednego nie spodziewałam się po Hermionie. A mianowicie, że nawiąże romans z jakimś innym facetem. Spotykałam się już z różnymi pomysłami, ale żeby Hermiona, mimo swojej miłości względem Malfoya (tak, czuję w kościach, iż to jest prawda), zrobiła coś takiego? Tutaj mnie zaskoczyłaś. I to bardzo.
    Wrócę jeszcze do pana Malfoya. Fajnie opisałaś całą sytuację. Bardzo pozytywne zaskoczenie, gdy sam poczuł się zgorszony, kiedy się dowiedział, kim naprawdę była jego kochanka. On nigdy nie był moją ulubioną postacią, a tutaj sprawia wrażenie trochę zagubionego. Jestem przekonana, że prędzej czy później będzie z Mioną i wszystko się ułoży. Jednak trochę niepewności zrobi świetne wrażenie na czytelnikach ;)
    Piszesz bardzo ciekawie. Dopiero dzisiaj odkryłam Twojego bloga, a już wiem, że to opowiadanie ma świetlaną przyszłość. Pomysł na fabułę jest fenomenalny, nawet ja, osoba, która nie lubi paringów innych niż Romione (i Hinny, lecz to inna historia), może śmiało powiedzieć, iż warto przeczytać choćby jeden rozdział. Więc, gratuluję sukcesu :) Poza tym rozdziały nie są za krótkie, toteż widzę kolejny plus. Można się wciągnąć w historię, a nie jak na niektórych blogach - ledwie się wczytam, a tu lipa - koniec.
    Mam nadzieję, że nie zanudziłam Cię na śmierć. W życiu nie darowałabym sobie śmierci autorki tak genialnego opowiadania jak to, jeśli sprawił to mój monolog XD
    Zostaje mi tylko czekać na kolejny rozdział,
    Pozdrawiam, Niezgodny Kosogłos z kosoglos-zyje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Daję 8/10 :D Bardzo mi się podobało! Uwielbiam Dramione ale w twoim wykonaniu to uwielbienie się jeszcze bardziej nasila :D I ta końcówka mmm :D Obserwuję i zapraszam do siebie :)
    http://anotherstrorycaroline.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow. Rodzice Hermiony, powrót Draco.. tyle wydarzeń w tak krótkim czasie. Szkoda mi zarówno Hermiony jak i Draco. Mam nadzieję, że odnajdą siebie jeszcze kiedyś, chciałabym. Tworzyli(by) taki ciekawy związek. A tak poważnie to myślę, że Malfoy będzie teraz udawał, że nie kochał dziewczyny...skoro ona niczego nie pamięta to po co ma się do tego przyznawać?

    KAKTUS W SERCU.

    OdpowiedzUsuń