Rozdział 7.


NIELETNI OMIJAJĄ CZERWONY TEKST!!!!
_________________
 
Wiktor westchnął ze zrezygnowaniem.
- Załatwię to.
Poszedł w kierunku drzwi. Hermiona była przestraszona. Bała się o niego. Ron był nieobliczalny.
- Posłuchaj. Nie ma tu twojej dziewczyny. I bądź cicho, bo zaraz przyleci tu pół Hogwartu.
- Boisz się, że to się rozniesie?
- Lepiej odejdź, bo wtedy oni dowiedzą się, jakim gnojkiem jesteś. A wtedy żadna cię nie zechce.
- Na pewno ją tu ukrywasz. Inaczej dałbyś mi wejść.
- Nikogo nie przetrzymuję siłą. Jakby chciała, to by przyszła do ciebie. A teraz odejdź.
- Nie odejdę, póki nie oddasz mi Hermiony.
- Nie jest twoją własnością.
- Czyżby?
Nie wytrzymał i zamachnął się na Weasley’a. Trafił prosto w brzuch z taką siłą, że ten zgiął się wpół.
- Zostaw ją w spokoju. Jeśli ją znowu spróbujesz skrzywdzić, to ja się o tym dowiem.
Zatrzasnął mu drzwi przed nosem. Tamten odpuścił, bo usłyszał jeszcze oddalający się odgłos kroków. Krum wrócił do Hermiony. Wpatrywała się w niego ze strachem w oczach.
- On mnie znalazł. On mnie zabije. – Powtarzała.
- Nie pozwolę na to.
Nie protestował, kiedy położyła głowę na jego torsie. Pogładził ją ręką po włosach. Czekał, aż się uspokoi. Dopiero wtedy zdecydował się na zgaszenie paru świec, powodując półmrok w pomieszczeniu.
- Powinnam już iść. – Stwierdziła po chwili.
- Spokojnie. Nie skrzywdzę cię i przysięgam, że nie zrobię niczego, czego ty nie będziesz chciała. – Rzucił jej jeden ze swoich uśmiechów, a ona odwzajemniła. Wiedziała, że przy nim jest bezpieczna.
- To może jednak zagramy w szachy? Nauczysz mnie?
- Jasne. – Ożywił się i przyniósł szachownicę. Położył ją na łóżku.
- Te figury się nie ruszają.
- To szachy mugoli. Pomyślałem, że te czarodziejów nie są najlepszym rozwiązaniem.
Popatrzyła na niego z wdzięcznością.
Przez chwilę grali w milczeniu.
- Przepraszam za tamto. – Powiedział nagle.
Spojrzała na niego pytająco.
- Zanim on nam przerwał.
- Nie szkodzi.
- Nie gniewasz się?
- Nie.
- Całe szczęście.
- Dlaczego?
- Nie chcę cię zranić.
- Pomagasz mi.
- Naprawdę?
- Tak. Ale skup się lepiej na grze. Szach. – Powiedziała spokojnie.
- A niech to. To wszystko przez ciebie. Jak mam się skupić na grze, skoro mam przy sobie taką piękną dziewczynę?
Uśmiechnęła się.
- Dzięki.
- Cała przyjemność po mojej stronie.
Długo zmagali się z grą. Okazało się, że dziewczyna była dużo lepszym przeciwnikiem niż przypuszczał. Musiał się nieźle nagłowić czasami, żeby wyjść cało z opresji. Nie wiedział, kiedy partia przeciągnęła się ponad trzy godziny.
- Może przyjmiemy remis? Pewnie jesteś zmęczony?
- W porządku.
Odłożył szachownicę na podłogę.
- Ty śpij tutaj, a ja pójdę do tego niby salonu.
- Nie chcę zostać sama.
Bała się, że kiedy tylko zostanie sama, wszystko do niej wróci.
- Proszę, zostań, dopóki nie zasnę.
- Dobrze.
Objął ją i przyciągnął do siebie. Ufnie wtuliła się w niego i zamknęła oczy. Wpatrywał się w nią i zastanawiał się, dlaczego Weasley ją tak traktował. Ona była na to zbyt wrażliwa i delikatna.
- Wiktor?
- Tak?
- Cieszę się, że przyjechałeś.
- Ja również.
- Dlaczego?
- Bo mogę teraz zasypiać obok ciebie.
Otworzyła oczy. Przez chwilę wpatrywała się w niego.
- Tęskniłam. – Powiedziała nagle. – A ty?
Pocałował ją w usta, zanim zdążyła się odsunąć, czy w ogóle jakoś zareagować. Ale ona nie miała zamiaru uciekać. Oddała pocałunek z równą jemu pasją. Po dłuższej chwili oderwał się od niej.
- To chyba miało znaczyć tak. – Zaśmiali się obydwoje.
Przez chwilę bawił się jej kosmykiem włosów, cały czas wpatrując się w te brązowe oczy. Starał się wyczytać z nich, o czym myśli, ale nie potrafił.
- O czym myślisz? – Spytała go.
- O tobie. – Wypalił.
Musnęła wargami jego usta. Stwierdziła, że wspomnienia jednak nie potrafią oddać wszystkiego. Przyciągnął ją bliżej do siebie i pocałował namiętnie. Czuła na swoich wargach jego język. Bez wahania rozchyliła usta, pozwalając wedrzeć mu się do środka. Bezwiednie przejechała dłonią po jego plecach. Wstrzymał oddech. Oderwała od niego swoje usta i przeniosła je na jego szyję. Oddech mu przyspieszył, a jej serce mało nie wyrwało się w piersi.
Znalazł się nad nią i sięgnął dłońmi pod koszulkę. Jego dotyk delikatnie łaskotał ją na nagim ciele. Jęknęła, kiedy jednocześnie przejechał ustami po jej szyi i wziął w dłoń jedną pierś. Efekt wzmagał dotyk czegoś twardego na dole.
Szybko pozbawił ją koszuli. Była jeszcze bardziej pociągająca i piękniejsza niż we wspomnieniach. Tak cudownie reagowała na jego pieszczoty. Torturował ją nimi, chcąc dłużej słuchać jej jęków. Ona pragnęła, żeby przypomniał jej, do czego jest zdolny trochę niżej. Zdjęła mu spodnie. Pragnęła już go poczuć w sobie. Jak kiedyś.
Przewróciła go na łóżko. Teraz ona górowała nad nim. Pozwoliła mu zdjąć te dresy z siebie. Nawet mu w tym pomogła. Pocałowała go w usta, a on wrócił na poprzednią pozycję.
- Jesteś pewna? – Zapytał, chociaż miał ochotę ugryźć się w język.
- Tak. – Wyszeptała mu do ucha. Tego przyzwolenia potrzebował.
Wszedł w nią delikatnie i poczuł rozkoszny dreszcz i ciepło na sercu, kiedy wyszeptała jego imię. Był wtedy chyba najszczęśliwszym facetem na świecie.
Przyspieszył, a ona stała się głośniejsza. Uwielbiał, kiedy taka była. Myśli nie oddadzą nigdy wszystkiego, a już na pewno nie tej przyjemności i satysfakcji, że jej jest przyjemnie z jego powodu. Szczytowali razem. Dobrze, że na jego pokój były rzucone zaklęcia wyciszające, bo inaczej obudziliby pół szkoły.
Przyciągnął ją do siebie i pocałował w podziękowaniu.
- Byłaś niesamowita.
Nie mieli już sił rozmawiać. Po prostu przytulili się do siebie i zasnęli. Hermionie w końcu udało się zapomnieć o przykrościach doznawanych przez rudzielca. W końcu była szczęśliwa.
Rankiem wysunęła się z jego objęć, uważając, żeby go nie obudzić. Po cichu odnalazła swoje dżinsy i zieloną bluzkę. Ubrała się szybko, spojrzała jeszcze raz na Wiktora i wyszła.
Czuła się w końcu szczęśliwa.
- Czemu nie było cię wczoraj? – Usłyszała za sobą głos Malfoy’a.
Zapomniała tej o małej imprezce, a przecież od rana się na nią szykowała. Wszystko przez Wiktora i Rona.
- Ominęło mnie coś ciekawego?
- Jeśli nie liczyć striptizu Diabła, to nie.
Zaśmiała się.
- Jak mogłam to przegapić? – Popatrzyła z niedowierzaniem i zaniosła się śmiechem. – On mi tego nie wybaczy.
- Nie było nic do oglądania. Co innego ja. – Dumnie wypiął pierś.
Przez dłuższą chwilę nie mogli przestać się śmiać, a przecież nie było nic takiego, żeby aż tak reagować.
- Bałem się, że ten dupek coś ci zrobił. – Powiedział nagle, dotykając wierzchnią częścią dłoni jej policzka. Miała wrażenie, że jego dotyk ją pali.
- Nic się nie stało.
- Wiem. Śmiejesz się. Dawno cię takiej nie widziałem.
- Nie podoba ci się?
- Tego nie powiedziałem. Może dałabyś się zaprosić na spacer.
- Może. Ale najpierw chciałabym się przebrać.
- Po co? Wyglądasz bardzo seksownie. Ok., ok. – zgodził się, kiedy zobaczył jej wzrok. – Za godzinę przy wyjściu. Nie spóźnij się.
Postanowiła zacząć od kąpieli. Z przyjemnością zanurzyła się w pełnej wannie wody. Wciąż miała przed oczami Wiktora sprzed kilku godzin. Nie wiedziała, czy dobrze zrobiła, wymykając się, ale nie chciała, żeby ktoś ich potem zobaczył. Zastanawiała się, dlaczego zależy jej tak, żeby to trzymać w tajemnicy. Przecież nie wywalą jej za to ze szkoły. Krum nie był nauczycielem.
- Gdzie się włóczyłaś całą noc?
Obróciła głowę i zobaczyła Rona wściekłego siedzącego niedaleko. Jego twarz poczerwieniała. Przy Wiktorze był takim nieznośnym chłopcem.
- Wyjdź stąd.
Rozejrzała się za różdżką, ale nigdzie nie mogła jej znaleźć. Chyba niechcący zostawiła ją u swojego kochanka. Przerażona zastanawiała się, czy uda jej się jakimś cudem uciec, zanim on ją dogoni. Szanse miała zerowe. W dodatku nie chciała, żeby on ją oglądał nago.
- Myślisz, że ten pajac jest taki cudowny? Może pokażę ci, co potrafię? Wtedy zobaczymy, kto jest lepszy.
- Proszę zostaw mnie. – Łzy bezsilności spłynęły po policzkach. Szybko otarła je ręką.
- Ani mi się śni.
Była jak sparaliżowana, kiedy on nieuchronnie zbliżał się do niej. Odwróciła się, kiedy próbował ją pocałować. Zadowolił się jej smukłą szyją. Lizał ją językiem, jednocześnie rękami schodząc pod wodę. Nie było to wcale przyjemne. Zaczęła się rzucać.
- Zostaw mnie!
Nie mówił nic. Minuty ciągnęły się w nieskończoność. Chciała, żeby już sobie poszedł. Poddała się i oczekiwała na koniec tego koszmaru.
- Miona? – Doszedł ich znajomy głos.
- Tutaj. – Zawołała i w tym momencie rudy zasłonił jej usta dłonią. Ugryzła go. W łazience rozległ się jego krzyk bólu. W tej samej chwili drzwi się otworzyły. Stał tam Draco z różdżką w dłoni.
- Twój kolejny obrońca? – Zakpił Ronald. – Ty to masz gust.
- Spadaj stąd, Weasley.
- Najpierw pozwolisz mi dokończyć zabawę z Hermioną.
Blondyn nie bawił się w słowne gierki.
- Crucio.
Najlepszy przyjaciel Wybrańca zaczął zwijać się z bólu na podłodze.
- Przekaż koledze, jak się rzuca zaklęcia, bo to jego ostatnie było wręcz słabiutkie. – Ironiczny uśmiech wszedł mu na usta. Zaklęcie się wzmocniło.
- Draco, dość. – Odezwała się dziewczyna, a on błyskawicznie cofnął zaklęcie. Wymówił jeszcze jedno, które wyrzuciło rudzielca z pomieszczeniu.
- Nic ci się nie stało?
- Chciałabym wyjść.
- Ups. Wybacz. Poczekam.
Wyszedł, a ona ze łkając wyszła z wody i w ręczniku poszła do swojej sypialni. Ostatnio zbyt często płakała. Co ona takiego zrobiła, ze tak ja traktowano?
Szybko założyła na siebie dżinsy i niebieską koszulę.
Zeszła do salonu. Miała nadzieję, że spotka tam Draco. Nie chciała być sama. Wciąż nie mogła pojąć, jak tyle sytuacji mogło mieć miejsce w tak krótkim czasie. Z Ronem to już było dla niej definitywnie zakończone. Teraz chciała tylko czyjegoś wsparcia.
- Jak się czujesz? – Spytał zatroskany.
- Dobrze. Dziękuję. – Spojrzała na niego z wdzięcznością. – Mogę cię o coś zapytać?
- Jasne.
- Nie wiesz może, co zrobiłam, że próbowano mnie zgwałcić dwa razy w ciągu niecałych dwóch dni?
- Dwa?
Opowiedziała mu pokrótce sytuację w Zakazanym Lesie i ratunku Wiktora, ale ani słowem nie wspomniała o nocy z nim spędzonej. Kiedy skończyła, rozpłakała się. Dała się objąć. Jego zapach koił jej zszargane nerwy.
- Jesteś najlepszym przyjacielem, Malfoy.
- Miło mi to słyszeć.
Nagle drzwi się otworzyły, a do środka wszedł nie kto inny, jak Wiktor Krum. Szybko zlustrował pomieszczenie i zauważył jego kochankę tulącą się do innego faceta. Poczuł zazdrość, która minęła niemal natychmiast, kiedy zobaczył, że płacze.
- Kochanie, co się stało? – Odebrał ją z ramion Malfoy’a i przytulił. Powoli się uspokajała.
- Co tu robisz?
- Zostawiłaś u mnie swoją różdżkę. Pomyślałem, że to niezbyt dobry pomysł, żebyś chodziła bez niej po zamku, jeśli jest w nim ktoś taki jak Weasley.
- Dziękuję. – Odebrała swoją własność i uśmiechnęła się do niego.
- Powiesz, co się stało?
- Weasley próbował się do niej dobrać. – Wtrącił blondyn, który patrzył na tą całą scenę z boku. Poczuł urażony, że przestała zwracać na niego uwagę. Co się z nim działo? Przecież ona nigdy mu nic nie obiecywała i miała prawo do szczęścia.
- Draco mnie uratował. – Powiedziała.
- Dzięki. – Uścisnął mu rękę. – Jestem twoim dłużnikiem.
- Bez przesady. Ją trzeba chronić przed tym dupkiem.
- Masz rację. Jest taka bezbronna. – Pocałował ją w czoło.
- Dlaczego mówicie o mnie, jakby mnie tu nie było? – Oburzyła się.
- Wybacz.
- To ja was zostawiam gołąbki. – Draco niemal natychmiast się ulotnił. Sam nie wiedział, czemu to, że Hermiona wybrała Kruma tak go bolało. Przecież to zwykły chłopak i będzie o nią dbał, a przynajmniej będzie lepiej, jeśli będzie o nią dbał, bo jak nie, to on mu pokaże.
- Dracusiu.
Szlag.
- Gdzie idziesz? – Astoria uwiesiła mu się na ramieniu.
- Przed siebie. A co?
- Bo moglibyśmy podejść do Pokoju Życzeń. Co ty na to? – Zbliżyła się do niego, zwracając jego uwagę na dość dużym dekolcie. Poczuł chęć odreagowania tego wszystkiego. Poza tym, kto mu zabroni?
- Chodź. – Pociągnął ją za rękę.
To nie miało nic wspólnego z miłością ani czułością. Kiedy tylko znaleźli się na miejscu, prawie od razu zdarł z niej ubranie. Dla niego to nie znaczyło nic więcej. Zwykły seks. Wszedł w nią szybko. Nie reagował na jej pieszczoty. Po prostu zrobił, co do niego należało i zostawił ją samą w pomieszczeniu. Poczuł się jeszcze bardziej przygnębiony. Spał z nią kilka razy, ale teraz już to nie było to i wiedział dlaczego. Potajemnie marzył o tej słodkiej dziewczynie z pokoju naprzeciwko. Jej mógłby wiele pokazać, a jednocześnie czuł potrzebę chronienia ją przed całym złem, jakie tylko jest na świecie. Nigdy przedtem nie przejmował się tak żadną dziewczyną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz