NIELETNI OMIJAJĄ CZERWONY TEKST!!!!
_________________
Wiktor westchnął ze zrezygnowaniem.
_________________
Wiktor westchnął ze zrezygnowaniem.
- Załatwię to.
Poszedł w kierunku drzwi. Hermiona była przestraszona.
Bała się o niego. Ron był nieobliczalny.
- Posłuchaj. Nie ma tu twojej dziewczyny. I bądź cicho,
bo zaraz przyleci tu pół Hogwartu.
- Boisz się, że to się rozniesie?
- Lepiej odejdź, bo wtedy oni dowiedzą się, jakim
gnojkiem jesteś. A wtedy żadna cię nie zechce.
- Na pewno ją tu ukrywasz. Inaczej dałbyś mi wejść.
- Nikogo nie przetrzymuję siłą. Jakby chciała, to by
przyszła do ciebie. A teraz odejdź.
- Nie odejdę, póki nie oddasz mi Hermiony.
- Nie jest twoją własnością.
- Czyżby?
Nie wytrzymał i zamachnął się na Weasley’a. Trafił
prosto w brzuch z taką siłą, że ten zgiął się wpół.
- Zostaw ją w spokoju. Jeśli ją znowu spróbujesz
skrzywdzić, to ja się o tym dowiem.
Zatrzasnął mu drzwi przed nosem. Tamten odpuścił, bo
usłyszał jeszcze oddalający się odgłos kroków. Krum wrócił do Hermiony.
Wpatrywała się w niego ze strachem w oczach.
- On mnie znalazł. On mnie zabije. – Powtarzała.
- Nie pozwolę na to.
Nie protestował, kiedy położyła głowę na jego torsie.
Pogładził ją ręką po włosach. Czekał, aż się uspokoi. Dopiero wtedy zdecydował
się na zgaszenie paru świec, powodując półmrok w pomieszczeniu.
- Powinnam już iść. – Stwierdziła po chwili.
- Spokojnie. Nie skrzywdzę cię i przysięgam, że nie
zrobię niczego, czego ty nie będziesz chciała. – Rzucił jej jeden ze swoich
uśmiechów, a ona odwzajemniła. Wiedziała, że przy nim jest bezpieczna.
- To może jednak zagramy w szachy? Nauczysz mnie?
- Jasne. – Ożywił się i przyniósł szachownicę. Położył
ją na łóżku.
- Te figury się nie ruszają.
- To szachy mugoli. Pomyślałem, że te czarodziejów nie
są najlepszym rozwiązaniem.
Popatrzyła na niego z wdzięcznością.
Przez chwilę grali w milczeniu.
- Przepraszam za tamto. – Powiedział nagle.
Spojrzała na niego pytająco.
- Zanim on nam przerwał.
- Nie szkodzi.
- Nie gniewasz się?
- Nie.
- Całe szczęście.
- Dlaczego?
- Nie chcę cię zranić.
- Pomagasz mi.
- Naprawdę?
- Tak. Ale skup się lepiej na grze. Szach. –
Powiedziała spokojnie.
- A niech to. To wszystko przez ciebie. Jak mam się
skupić na grze, skoro mam przy sobie taką piękną dziewczynę?
Uśmiechnęła się.
- Dzięki.
- Cała przyjemność po mojej stronie.
Długo zmagali się z grą. Okazało się, że dziewczyna
była dużo lepszym przeciwnikiem niż przypuszczał. Musiał się nieźle nagłowić
czasami, żeby wyjść cało z opresji. Nie wiedział, kiedy partia przeciągnęła się
ponad trzy godziny.
- Może przyjmiemy remis? Pewnie jesteś zmęczony?
- W porządku.
Odłożył szachownicę na podłogę.
- Ty śpij tutaj, a ja pójdę do tego niby salonu.
- Nie chcę zostać sama.
Bała się, że kiedy tylko zostanie sama, wszystko do
niej wróci.
- Proszę, zostań, dopóki nie zasnę.
- Dobrze.
Objął ją i przyciągnął do siebie. Ufnie wtuliła się w
niego i zamknęła oczy. Wpatrywał się w nią i zastanawiał się, dlaczego Weasley
ją tak traktował. Ona była na to zbyt wrażliwa i delikatna.
- Wiktor?
- Tak?
- Cieszę się, że przyjechałeś.
- Ja również.
- Dlaczego?
- Bo mogę teraz zasypiać obok ciebie.
Otworzyła oczy. Przez chwilę wpatrywała się w niego.
- Tęskniłam. – Powiedziała nagle. – A ty?
Pocałował ją w usta, zanim zdążyła się odsunąć, czy w
ogóle jakoś zareagować. Ale ona nie miała zamiaru uciekać. Oddała pocałunek z
równą jemu pasją. Po dłuższej chwili oderwał się od niej.
- To chyba miało znaczyć tak. – Zaśmiali się obydwoje.
Przez chwilę bawił się jej kosmykiem włosów, cały czas
wpatrując się w te brązowe oczy. Starał się wyczytać z nich, o czym myśli, ale
nie potrafił.
- O czym myślisz? – Spytała go.
- O tobie. – Wypalił.
Musnęła wargami jego usta. Stwierdziła, że
wspomnienia jednak nie potrafią oddać wszystkiego. Przyciągnął ją bliżej do
siebie i pocałował namiętnie. Czuła na swoich wargach jego język. Bez wahania
rozchyliła usta, pozwalając wedrzeć mu się do środka. Bezwiednie przejechała
dłonią po jego plecach. Wstrzymał oddech. Oderwała od niego swoje usta i
przeniosła je na jego szyję. Oddech mu przyspieszył, a jej serce mało nie
wyrwało się w piersi.
Znalazł się nad nią i sięgnął dłońmi pod
koszulkę. Jego dotyk delikatnie łaskotał ją na nagim ciele. Jęknęła, kiedy
jednocześnie przejechał ustami po jej szyi i wziął w dłoń jedną pierś. Efekt
wzmagał dotyk czegoś twardego na dole.
Szybko pozbawił ją koszuli. Była jeszcze
bardziej pociągająca i piękniejsza niż we wspomnieniach. Tak cudownie reagowała
na jego pieszczoty. Torturował ją nimi, chcąc dłużej słuchać jej jęków. Ona
pragnęła, żeby przypomniał jej, do czego jest zdolny trochę niżej. Zdjęła mu
spodnie. Pragnęła już go poczuć w sobie. Jak kiedyś.
Przewróciła go na łóżko. Teraz ona górowała
nad nim. Pozwoliła mu zdjąć te dresy z siebie. Nawet mu w tym pomogła.
Pocałowała go w usta, a on wrócił na poprzednią pozycję.
- Jesteś pewna? – Zapytał, chociaż miał
ochotę ugryźć się w język.
- Tak. – Wyszeptała mu do ucha. Tego
przyzwolenia potrzebował.
Wszedł w nią delikatnie i poczuł rozkoszny
dreszcz i ciepło na sercu, kiedy wyszeptała jego imię. Był wtedy chyba
najszczęśliwszym facetem na świecie.
Przyspieszył, a ona stała się głośniejsza.
Uwielbiał, kiedy taka była. Myśli nie oddadzą nigdy wszystkiego, a już na pewno
nie tej przyjemności i satysfakcji, że jej jest przyjemnie z jego powodu.
Szczytowali razem. Dobrze, że na jego pokój były rzucone zaklęcia wyciszające,
bo inaczej obudziliby pół szkoły.
Przyciągnął ją do siebie i pocałował w podziękowaniu.
- Byłaś niesamowita.
Nie mieli już sił rozmawiać. Po prostu przytulili się
do siebie i zasnęli. Hermionie w końcu udało się zapomnieć o przykrościach
doznawanych przez rudzielca. W końcu była szczęśliwa.
Rankiem wysunęła się z jego objęć, uważając, żeby go
nie obudzić. Po cichu odnalazła swoje dżinsy i zieloną bluzkę. Ubrała się
szybko, spojrzała jeszcze raz na Wiktora i wyszła.
Czuła się w końcu szczęśliwa.
- Czemu nie było cię wczoraj? – Usłyszała za sobą głos
Malfoy’a.
Zapomniała tej o małej imprezce, a przecież od rana
się na nią szykowała. Wszystko przez Wiktora i Rona.
- Ominęło mnie coś ciekawego?
- Jeśli nie liczyć striptizu Diabła, to nie.
Zaśmiała się.
- Jak mogłam to przegapić? – Popatrzyła z
niedowierzaniem i zaniosła się śmiechem. – On mi tego nie wybaczy.
- Nie było nic do oglądania. Co innego ja. – Dumnie
wypiął pierś.
Przez dłuższą chwilę nie mogli przestać się śmiać, a
przecież nie było nic takiego, żeby aż tak reagować.
- Bałem się, że ten dupek coś ci zrobił. – Powiedział
nagle, dotykając wierzchnią częścią dłoni jej policzka. Miała wrażenie, że jego
dotyk ją pali.
- Nic się nie stało.
- Wiem. Śmiejesz się. Dawno cię takiej nie widziałem.
- Nie podoba ci się?
- Tego nie powiedziałem. Może dałabyś się zaprosić na
spacer.
- Może. Ale najpierw chciałabym się przebrać.
- Po co? Wyglądasz bardzo seksownie. Ok., ok. –
zgodził się, kiedy zobaczył jej wzrok. – Za godzinę przy wyjściu. Nie spóźnij
się.
Postanowiła zacząć od kąpieli. Z przyjemnością
zanurzyła się w pełnej wannie wody. Wciąż miała przed oczami Wiktora sprzed
kilku godzin. Nie wiedziała, czy dobrze zrobiła, wymykając się, ale nie
chciała, żeby ktoś ich potem zobaczył. Zastanawiała się, dlaczego zależy jej
tak, żeby to trzymać w tajemnicy. Przecież nie wywalą jej za to ze szkoły. Krum
nie był nauczycielem.
- Gdzie się włóczyłaś całą noc?
Obróciła głowę i zobaczyła Rona wściekłego siedzącego
niedaleko. Jego twarz poczerwieniała. Przy Wiktorze był takim nieznośnym
chłopcem.
- Wyjdź stąd.
Rozejrzała się za różdżką, ale nigdzie nie mogła jej
znaleźć. Chyba niechcący zostawiła ją u swojego kochanka. Przerażona
zastanawiała się, czy uda jej się jakimś cudem uciec, zanim on ją dogoni.
Szanse miała zerowe. W dodatku nie chciała, żeby on ją oglądał nago.
- Myślisz, że ten pajac jest taki cudowny? Może pokażę
ci, co potrafię? Wtedy zobaczymy, kto jest lepszy.
- Proszę zostaw mnie. – Łzy bezsilności spłynęły po
policzkach. Szybko otarła je ręką.
- Ani mi się śni.
Była jak sparaliżowana, kiedy on nieuchronnie zbliżał
się do niej. Odwróciła się, kiedy próbował ją pocałować. Zadowolił się jej
smukłą szyją. Lizał ją językiem, jednocześnie rękami schodząc pod wodę. Nie
było to wcale przyjemne. Zaczęła się rzucać.
- Zostaw mnie!
Nie mówił nic. Minuty ciągnęły się w nieskończoność.
Chciała, żeby już sobie poszedł. Poddała się i oczekiwała na koniec tego
koszmaru.
- Miona? – Doszedł ich znajomy głos.
- Tutaj. – Zawołała i w tym momencie rudy zasłonił jej
usta dłonią. Ugryzła go. W łazience rozległ się jego krzyk bólu. W tej samej
chwili drzwi się otworzyły. Stał tam Draco z różdżką w dłoni.
- Twój kolejny obrońca? – Zakpił Ronald. – Ty to masz
gust.
- Spadaj stąd, Weasley.
- Najpierw pozwolisz mi dokończyć zabawę z Hermioną.
Blondyn nie bawił się w słowne gierki.
- Crucio.
Najlepszy przyjaciel Wybrańca zaczął zwijać się z bólu
na podłodze.
- Przekaż koledze, jak się rzuca zaklęcia, bo to jego
ostatnie było wręcz słabiutkie. – Ironiczny uśmiech wszedł mu na usta. Zaklęcie
się wzmocniło.
- Draco, dość. – Odezwała się dziewczyna, a on
błyskawicznie cofnął zaklęcie. Wymówił jeszcze jedno, które wyrzuciło rudzielca
z pomieszczeniu.
- Nic ci się nie stało?
- Chciałabym wyjść.
- Ups. Wybacz. Poczekam.
Wyszedł, a ona ze łkając wyszła z wody i w ręczniku
poszła do swojej sypialni. Ostatnio zbyt często płakała. Co ona takiego
zrobiła, ze tak ja traktowano?
Szybko założyła na siebie dżinsy i niebieską koszulę.
Zeszła do salonu. Miała nadzieję, że spotka tam Draco.
Nie chciała być sama. Wciąż nie mogła pojąć, jak tyle sytuacji mogło mieć
miejsce w tak krótkim czasie. Z Ronem to już było dla niej definitywnie
zakończone. Teraz chciała tylko czyjegoś wsparcia.
- Jak się czujesz? – Spytał zatroskany.
- Dobrze. Dziękuję. – Spojrzała na niego z
wdzięcznością. – Mogę cię o coś zapytać?
- Jasne.
- Nie wiesz może, co zrobiłam, że próbowano mnie
zgwałcić dwa razy w ciągu niecałych dwóch dni?
- Dwa?
Opowiedziała mu pokrótce sytuację w Zakazanym Lesie i
ratunku Wiktora, ale ani słowem nie wspomniała o nocy z nim spędzonej. Kiedy
skończyła, rozpłakała się. Dała się objąć. Jego zapach koił jej zszargane
nerwy.
- Jesteś najlepszym przyjacielem, Malfoy.
- Miło mi to słyszeć.
Nagle drzwi się otworzyły, a do środka wszedł nie kto
inny, jak Wiktor Krum. Szybko zlustrował pomieszczenie i zauważył jego kochankę
tulącą się do innego faceta. Poczuł zazdrość, która minęła niemal natychmiast,
kiedy zobaczył, że płacze.
- Kochanie, co się stało? – Odebrał ją z ramion
Malfoy’a i przytulił. Powoli się uspokajała.
- Co tu robisz?
- Zostawiłaś u mnie swoją różdżkę. Pomyślałem, że to
niezbyt dobry pomysł, żebyś chodziła bez niej po zamku, jeśli jest w nim ktoś
taki jak Weasley.
- Dziękuję. – Odebrała swoją własność i uśmiechnęła
się do niego.
- Powiesz, co się stało?
- Weasley próbował się do niej dobrać. – Wtrącił
blondyn, który patrzył na tą całą scenę z boku. Poczuł urażony, że przestała
zwracać na niego uwagę. Co się z nim działo? Przecież ona nigdy mu nic nie
obiecywała i miała prawo do szczęścia.
- Draco mnie uratował. – Powiedziała.
- Dzięki. – Uścisnął mu rękę. – Jestem twoim
dłużnikiem.
- Bez przesady. Ją trzeba chronić przed tym dupkiem.
- Masz rację. Jest taka bezbronna. – Pocałował ją w
czoło.
- Dlaczego mówicie o mnie, jakby mnie tu nie było? –
Oburzyła się.
- Wybacz.
- To ja was zostawiam gołąbki. – Draco niemal
natychmiast się ulotnił. Sam nie wiedział, czemu to, że Hermiona wybrała Kruma
tak go bolało. Przecież to zwykły chłopak i będzie o nią dbał, a przynajmniej
będzie lepiej, jeśli będzie o nią dbał, bo jak nie, to on mu pokaże.
- Dracusiu.
Szlag.
- Gdzie idziesz? – Astoria uwiesiła mu się na
ramieniu.
- Przed siebie. A co?
- Bo moglibyśmy podejść do Pokoju Życzeń. Co ty na to?
– Zbliżyła się do niego, zwracając jego uwagę na dość dużym dekolcie. Poczuł
chęć odreagowania tego wszystkiego. Poza tym, kto mu zabroni?
- Chodź. – Pociągnął ją za rękę.
To nie miało nic wspólnego z miłością ani
czułością. Kiedy tylko znaleźli się na miejscu, prawie od razu zdarł z niej
ubranie. Dla niego to nie znaczyło nic więcej. Zwykły seks. Wszedł w nią
szybko. Nie reagował na jej pieszczoty. Po prostu zrobił, co do niego należało
i zostawił ją samą w pomieszczeniu. Poczuł się jeszcze bardziej przygnębiony. Spał z nią
kilka razy, ale teraz już to nie było to i wiedział dlaczego. Potajemnie marzył
o tej słodkiej dziewczynie z pokoju naprzeciwko. Jej mógłby wiele pokazać, a
jednocześnie czuł potrzebę chronienia ją przed całym złem, jakie tylko jest na
świecie. Nigdy przedtem nie przejmował się tak żadną dziewczyną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz